poniedziałek, 15 października 2012

Louis

Czekałam na niego już godzinę.Nie przychodził.Zostawił mnie..no trudno...ale przecierz ja go kocham...znaczy miałam mu dzisiaj to powiedzieć.Ale nie przyszedł..
Zmieszana całą sytuacją poszłam do domu.Chciało mi się płakać. Weszłam do domu.
-Hej mamo..
-Hej curuś..jak tam z Lou ? -powiedziała zajmując się czymś.
-Nie...nie przyszedł - rozpłakałam się - zostawił mnie.
-Oj..mała.Nie płacz.Może mu cos wypadło ?On jest gwiazdą.. - podeszła i przytuliła się do mnie.
-Ale obiecał..
-Prześpij się. Juz późno. - pocałowała mnie w czoło.
-Dobrze..kocham cię mamo.
-Ja ciebie też kochanie.-wypuściła mnie z objęć a ja poszłam do góry.Wzięłam szybki przysznic i przebrałam się w piżamę. Nie umiąc zasnąc postanowiłam zadzwonić do Louisa.Może odbierze..?
Wybrałam jego numer.Jeden sygnał..drugi..trzeci..usłyszałam zdyszany głos w słuchawce.
-Halo? [T.I.]?
-Lou ? Czemu nie przyszłeś ?! -wydzierałam się - czekałam na ciebie.!
-[T.I] ja..-nie dokończył.Usłyszałam kobiecy głos w słuchawce.
*kochanie.Nie gadaj już,chodź tu do mnie kociaku *
Zatkało mnie.
-O..chyba przeszkodziłam...nie będe ci przeszkadzać "kociaku"..zabawiaj się dalej.Cześć.
-[T.I]..pocze..-rozłączyłam się.Upadałm za łóżko i wybuchłam płaczem.Nie umiałam go opanować.W końcu zanęłam..
Obudziłam się około 11.00 rano.Wyczołagałam się z łożka i poszłam do łazienki.Gdy ujrzałam siebie w lustrze..opuchniete oczy..czerwone i opuchniete oczy,rozchochrana fryzura..szybko ogarnełam się i ubrałam w krótkie dżinsowe spodenki i różową bokserkę.Założyłam na nogi niałe conversy,uczesałam włosy w wysokiego kucyka i zeszłam na dół.Moja mama siedziała przy stoliku.
-Hej mamo..
-Hej mała.Może coś zjesz?
-Chętnie.-usiadałm przy stoliku.Mama wstała i zaczeła szykowac mi śniadanie.Moja komórka zaczeła wibrować.Nie patrząc kto dzwoni odebrałam telefon.
-Halo ?
-[T.I] ? -usłyszałam głos Louisa,wyszłam z kuchni żeby mama nie podsłuchiwała-ja..
-Ja nie chciałem ? - dokończyłam za niego.-słuchaj. Wczoraj przyszłam do parku,chciałam ci powiedzieć że ..czuje coś do ciebie.Nie przyszłeś.Potem gdy usłyszałam te słowa "chodź tu do mnie kociaku"-zacytowałam-uzanałam ze to nie ma sensu.Zabawiałeś się.Ja byłam taka naiwna..przepraszam musze kończyć.Cześć.-rozłaczyłam się a do moich oczu napłynęły łzy.Otarłam je szybko i weszłam do kuchni.Na stole już czekało śniadanie.Usiadałm i powoli spożywałam posiłek.
-Kochanie..czy to był Louis ?
-Eh..tak a co ?
-Nic tylko..o co poszło ?
-O nic ..nieważne. Już z nami koniec.-dodałam oschle ostatnie słowa.
-Dobrze..skoro tak.
-Yhyy..-dokończyłam posiłek i podziękowałam mamie zaraz po tym popędziłam do drzwi.
-Mamo ! Wychodzę !
-Gdzie ?
-Ide się przejść.Wróce wieczorem.
-Dobrze tylko nie wracaj za późno !
-Dobra.-zatrzasnęłam drzwi.Zaraz po tym jak zniknęłam z pola widzienia mamy [Bo patrzała gdzie idę.].Rozpłakałm się doszczętnie.Moje serce przełamało się na pół.Nie mogłam o nim nie mysleć.Poszłam na pobliski pomost .Nazywałam go "ukrytym" bo był za krzakami.Usiadłam na drewnie i wsłuchałam sie w szum wody.Myslałam...o nim.Czemu mi to zrobił w taki sposób ?Nagle poczułam na moim ramieniu dotyk czyjejś dłoni.Obruciłam sie i ujarzałam..Louisa.Bruneta o pięknych oczach,ubranego w sczerwone spodnie i koszulkę w paski.Szybko odwróciłam wzrok na wodę.Usiadł koło mnie.Chciał mnie wiząść za rękę ale nie pozwoliłam mu na to.Brzydziłam się go.
-[T.I]..ja przepraszam.Nie przerywaj mi i daj mi się wypowiedzieć.-powiedział gdy otworzyłam usta by coś powiedzieć-Nie wiem co mi się stało..ona..nie chciałem.Nie przyszłem..wiem jestem dupkiem.Nawet nie zadzwoniłem.Ja w ten wieczór chciałem ci powiedzieć ze cię kocham..jsteś dla mnie bardzo ważna.Ale wtedy spotkałem ją..ona wydawała się przyjazną dziewczyną..chciałem powiedzieć jej że się śpiesze bo miałem 20 minut spóźnienia.A ona wtedy mnie pocałowała.Wciągneła do swojego domu i ..stało sie.
-Ale jednak się nie odrywałeś od niej..nie zaprzeczałeś..podobało ci się..Czekałam na ciebie jak jakaś idiotka.W ogóle chyba nia jestem,zrobiłam się na idotkę bo czekałam na ciebie godzinę.
-Nie jesteś idiotką..kocham cię-złapał mnie za ręke.-jesteś najważniejszą osobą w moim życiu.Gdy nie jesteśmy razem..czuje jakąś pustkę.Jak jakaś czarna dziura.Tylko ty ją załatasz.Nikt inny..-pocałował mnie namietnie.
-Louis..ja tez cię kocham..ale nie mogę stego zrozumieć.Jak mogłeś coś takiego zrobić.Tak..kochasz mnie ale przespałeś się z inną.Mam osobiste pytanie..czy to był twój pierwszy raz ?
-Tak..był.-spuścił głowę.
-Widzisz..wiem że to moze głupie ale ja chciałam z tobą właśnie mieć ten pierwszy raz..z tobą przeżyć te dośwadczenie.Jednak ty zrobiłeś to wcześniej...-łza poleciała mi po policzku.
-[T.I]..przepraszam..zachowałem się jak dupek ale ja cię kocham.Kocham cię ponad życie...
-Ja tez cię kocham Louis..
-Czyli ze wybaczasz mi ?-powiedział z iskierkami w oczach.
-Tak Lou..ale nie rób mi tego więcej.-przytuliłam się do niego.
-Obiecuję.Kocham cię..-pocałował mnie namiętnie.
-Ja tez ciebie kocham-odwzajemniłam pocałunek.

Jesteśmy już małżeństwem.Minęły 2 lata.Mamy małą córeczkę - Lisę.Kochamy ją ponad zycie.Jestem teraz szczęśliwa..wszyscy jesteśmy szczęśliwi....














3 komentarze: