piątek, 30 listopada 2012

Zayn cz.2

Nie wychodziłam z pokoju do wieczora. Nie jadłam ,nie piłam jedynie myślałam nad tym co powiedziałam. Usłyszałam chłopaków wołających mnie z dołu. Nie miałam ochoty schodzić ani nawet z nikim rozmawiać.
Usłyszałam pukanie do drzwi. 
-Mogę wejść ? - zapytał Liam. 
-Jasne wchodź - powiedziałam obojętnie.Usiadł koło mnie na łóżku i pogłaskał po ramieniu. 
-[T.I] wybacz mu. On naprawde nie chciał.Teraz siedzi w swoim pokoju i z nikim nie chce rozmawiać...
-A co ty byś zrobił gdyby dziewczyna cie zdradziła ?! I jeszcze na dodatek całowała by się z jej byłym.? -krzyknęłam.
-Gdyby się starała tak jak Zayn to bym jej wybaczył. On naprawdę cię kocha. -dodał spokojnym głosem. Zaraz po jego słowach wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Usłyszałam dźwięk gitary pod oknem. Podeszłam do niego niepewnie. Wyjrzałam zza białej zasłonki i ujrzałam tam mulata z gitarą. Po chwili zaczął śpiewać : Tekst z tłumaczeniem :)
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.

I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.
 
I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.

I won't let these little things slip out of my mouth..
But if it's true it's you, it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.

You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..

I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things.
Wszyscy nagle się włączyli : 
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if it's true. I do it's you.. it's you they add up to.
I'm in love with you. And all these little things.
Rozpłakałam się momentalnie. Teraz już wiedziałam że on jednak mnie kocha.
Popędziałm na dół i rzuciłam mu się w ramiona.
-Przepraszam cię. Ja napra..-nie zdążył nic powiedzieć bo zamknęłam mu usta pocałunkiem .
-Ja też cię kocham Zayn - przytuliłam się do niego. Łzy nadal ciekły po moim policzku.
-Kochanie nie płacz. -starł je z polika.
-Płaczę ze szczęścia. -wtuliłam sie w niego.
----------------------------------
I jak ? Troche krótki ale nie mam weny xx 

Niall

-W tej ci będzie ślicznie. - mama pokazała mi błękitną sukienkę z prostym krojem. - będzie ci pasować do oczu.
-Daj przymierze. -wzięłam od niej jedwabny materiał i ruszyłam do przymierzalni. Ku swojemu zdziwieniu wyglądałam całkiem dobrze. Wyszłam aby pokazać się rodzcielce . Okręciłam się wokół własnej osi by zobaczyła mnie z każdej trony.
-Na ślubie będziesz sie wyróżniać. Będziesz piękniejsza od panny młodej -zaśmiała się.
-Mamo nie da się być piękniejszą od panny młodej. Chyba ,że będzie w potarganej sukni. -zachichotałam pod nosem.
-Dobra zdjemij ją i idziemy szukać butów. - pokazałam gestem ręki przymierzalnie. Szybko pobiegłam do wyznaczonego miejsca i znów włożyłam na siebie poprzednie rzeczy.
~
To już dzisiaj jest dzień ślubu mojej kuzynki. Dochodziła godzina 8.00 a na 9.00 miała być ceremonia w kościele.Zaczęłam się przygotowywać. Ubrałam na siebie niebieską sukienkę,biały żakiecik i tego samego koloru szpilki. Zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam moje brązowe włosy.
-[T.I]! Schodź już bo się spóźnimy ! -usłyszałam z dołu głos mamy. Szybko zeszłam na dół .
-I jak wyglądam ? -zapytałam .
-Wyglądasz ślicznie kochanie ,ale teraz wsiadaj do auta. -uśmiechnęła sie i otwarła drzwi wejściowe do domu. Ja pierwsza wyszłam z niego i popędziłam do czarnego porshe. Zaraz za mną moja mama. Ruszyłyśmy. Po 20 minutach byłyśmy w kościele. Na ostatnią chwilę zdążyłyśmy zająć miejsca.
Melodia weselna rozbrzamiała w całym kościele. Pan młody stał na ołtarzu czekając na swoją przyszłą żonę. Po chwili panna młoda weszła pod rękę ze swoim ojcem. To wszystko było takie piękne. Chciałabym i ja stanąć kiedyś przed ołtarzem przyrzekając miłość i wierność. Spojrzałam na piekną biało-śnieżną suknię kobiety. Wleon dotykał samej ziemi. Dwie małe czteroletnie dziewczynki trzymały za niego by się nie ubrudził. Wyglądało to magicznie.
Nadchodziła już godzina 13.00 ,a my już byliśmy na wielkiej sali. Stoły z przekąskami oraz różnorodnymi napojami. Podeszłam do jednego ze stołów i wzięłam kolorowego drinka. Miałam już 18 lat więc mogłam pić do woli. Jednak wolałam być trzeźwa. Usiadłam do stolika z koronkowym białym obrusem. Spożyłam drinka. Nagle podszedł do mnie chłopak o blond włosach z brunatnymi odrostami. Był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie z garnnituru. Wyziągnął ku mnie ręke i zapytał :
-Czy szanowna panienka zatańczy jeden taniec ze mną ? -zaśmiał się.
-Oczywiście. -podałam mu rękę i ruszyliśmy w taniec. Jednak nie wolnej piosenki sie spodziewałam. Liczyłam na jakaś szybszą. Chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Objęłam jego szyję moimi rękami. Dopiero teraz mogłam zauważyć jego błękitne tęczówki ,przestałam myśleć przez chwilę i wptrywałam się w jego oczy. Mogłabym w nie patrzeć ciagle. Uśmiechnął się lekko i puścił moją talię. Piosenka się skończyła.
-Dziękuję za taniec -pocałował mnie w polik.
-Ja też dziękuję -uśmiechnęłam się znacząco i znów usiadłam do tego samego stolika. Chciałam wziąść jeszcze jednego drinka ale uznałam ,że powinnam przynajmniej ja być trzeźwa. Nie chciałam szaleć i nie wadomo co by się mogło zdarzyć. Mijały godziny. Uświadomiłam sobie ,że nie znam imienia chłopaka z któtym tańczyłam juz z jakieś 10 razy. Postanowiłam go poszukać. Stał przy barierkach i oglądał nocny krajobraz Londynu. Zrobiło mi się ciepło w środku gdy go zobaczyłam. Podeszłam do niego.
-Pięknie prawda ? -zapytałam patrząc na świetlisty Londyn.
Chłopak wzdrygnął się. Po prostu się mnie wystarszył. Zaśmiałam się cicho i przystanęłam koło niego.
-Przepraszam.- spojrzałam na niego.
-Nic się nie stało.-powiedział dalej patrząc w przestrzeń.
-Jak masz na imię ? -wypaliłam.
-Niall. Ty jesteś napewno [T.I] ? -spojrzał na mnie.
-Tak, Z kąd wiesz ?
-Pytałem to i owo. - spóścił wrok w dół. - może chcesz się przejść ? -zapytał z iskierkami w oczach.
-Jasne. -odpowiedziałam z uśmiechem.
Szliśmy wąską ścieżką otoczoną pięknymi,kolorowymi kwiatami. Co chwilę śmiałam się ze słów blondyna.Czułam się przy nim tak..tak..bezpiecznie ? Nie wiem czy to był miłość czy zauroczenie. Jednak coś czułam do Nialla.
Od tamtego czasu staliśmy się przyjaciółmi. Wiedziałam ,że to była miłość.W zauroczenie nie trwa przez 3 lata prawda ?  Nic mu nie mówiłam. Bałam się ,że mnie odrzuci i nie będzie jak dawniej.
~
Leżałam w ogródku czytając książkę. Czekałam właśnie na Nialla ,jednak spóźniał się już pół godziny. W końcu ktos zapukał do drzwi. Tak jak myślałam był to Nialler.
-Hej ! Czemu się spóźniłeś ? Czekałam na ciebie.
-Przepraszam. Miałem próbę. -przytulił się do mnie.
-Dobra wchodź - pokazałam gestem ręki aby wszedł do środka.
-Co robimy ?
-Ja czytam książkę.Nie wiem jak ty .-powiedziałam otwierając drzwi do ogrodu.
-No weź ! W berka ! -zrobił oczy małego dziecka. Zachichotałam i pokiwałam głową na "nie" .
Weszłam do ogrodu i połozyłam się na kocu, wracajac do czytania książki. Jednak długo nie poczytałam. Blondyn zaczął mnie łaskotać po całym ciele.
-Hhaha Niall ! Przestań ! -krzyczałam .
-Nie ! Dopóki czegos nie porobimy. Mwahahahah -zaśmiał się złowieszczo. Turlaliśmy się po kocu łaskocząc nawzajem. Niall wygrał. Usiadł na mnie i łaskotał bez ustanku. Trzymał moje ręce i przycisnął do koca. Przybliżył twarz do mojej i musnał delikatnie usta. Odwzajemniłam głębszym pocałunkiem.
-[T.I] chciałem ci to powiedzieć w dniu tamtego ślubu . Ale się bałem.-dotykał czubkiem swojego nosa mojego.
-Czego ? Nie odrzuciłabym cię. Od razu spodobałeś mi się tamtego dnia. I uczucie nadal rosło..-pocałowałam go bardziej namiętnie. Chwycił moją twarz w dłonie i staliśmy w namiętnym pocałunku.
-Czeeee..to ja wam nie przeszkadzam. -do ogrodu wkroczyła mama. Bardzo ją to zdziwiło. Zaśmiałam sie razem z Niallem.
-Kocham cię Niall -wtuliłam się w niego.
-To dobrze. Bo ja ciebie też.
----------------------------------------------
Woow.
Myślałam nad nim 2 godziny O.o
O jest :)
I jak wam się podoba ?
Koment !!!








czwartek, 29 listopada 2012

Zayn cz.1

Siedziałam w pokoju i wpatrywałam się w nasze wspólne zdjęcia. Nie wierzyłam w to co przed chwilą zobaczyłam w internecie - "Czy Zayn Malik ma nową dziewczynę ?!" - pod tym nagłówkiem widniało obściskujacego się z Perrie Zayna. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze. On już próbawał miliony razy przeprosić. Za kazdym razem to lekceważyłam ,nie umiałam mu tego wybaczyć i zapomnieć o wszystkim..
-Kochanie przepraszam..-usłyszałam za sobą głos. Jego głos.
-Wyjdź..aha i nie nazywaj mnie kochaniem. -dodałam oschle.
-Kochanie jestem strasznym dupkiem wybacz mi to. Ja tylko ciebie kocham i będe kochał.
-Wyjdź -powtórzyłam słowo. W oczach zaczęły zbierać mi się łzy. Ztarłam je szybko.
-Kochanie ..
-Wyjdź ! -krzyknęłam.
W końcu opuścił pokój. Wybuchłam wielkim płaczem i schowałam głowę w poduszkę.W końcu zasnęłam..
Obudziłam się około 10.00 rano. Usiadłam na skraju łóżka i przeciągnęłam się. Spojrzałam na lezące obok mnie fotografie. Od razu łza pociekła po moim poliku. Ztarłam ja ręką i udałam się do łazienki. Gdy zobaczyłam swoje odbicie wystraszyłam się sama siebie. Rozchochrane włosy,spuchniete i czerwone policzki..to było przerażające. Szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół. Na moje nieszczęście Zayn siedział tam z chłopakami. Teraz pewnie zastanawiacie się czemu się nie wyprowadziłam ? Nie mam rodziny w Londynie ,a na hotel mnie nie stać. Zayn nie pozwoliłby mi wyjechać i chłopaki też.Ominęłam pokój w którym siedzieli lokatorzy i weszłam do kuchni. Na moje nieszczęście mulat mnie zauważył. Zanim zdążył cos powiedzieć zaczęłam :
-Kochasz mnie ? To niby czemu mnie zdradziłeś ? -byłam odwrócona do okna ,aby chłopak nie widział moich łez.
-[T.I] to nie tak...
-A jak ?! -podniosłam ton.
-Ona wie ,że jesteśmy razem. Spotkałem ją ,a ona zaczęła mnie całować i przytulać. Wykorzystała to ,że przyjechali reporterzy.
-I to ci pasowało ?
-Nie ! Chciałem się wyrwać ale..
-Ale co ?
W pomieszczeniu zapadła cisza. Już wiedziałam że nie ma odpowiedzi. Pokręciłam z niedowierzaniem głową.i odwróciłam sie do Zayna. Podeszłam do niego patrząc mu w oczy.
-Koniec z nami. - ominęłam go zwinnie i pobiegłam na górę. Rzuciłam sie z płaczem na łóżko. Nie chciałam tego zrobić. Nie wiem czemu to zrobiłam ,nie kontrolowałam tego. Przecież ja go kocham...
---------------------------
Na dzisiaj koniec. W któtce kolejna ;* /Aga

środa, 28 listopada 2012

Louis

Wbijam sie w świateczną atmosferę :D
Miłego czytania
===========================================

Płatki śniegu powoli spadały ku ziemi.Wpatrywałam się w nie popijając goracą herbatę. Usmiechałam się sama do siebie wiedząc ,że za kilka dni będą już święta i co najważniejsze urodziny mojego ukochanego . Poczułam ręce na mojej talii oraz oddech na moim uchu. Odwróciłam się i ujrzałam piękne brązowe oczy. Odłożyłam kubek na obok leżącą półkę i wtuliłam się w chłopaka. Po chwili nasze usta się złaczyły w namiętnym pocałunku.
-Kocham cię - powiedział przytulajac się do mnie.
-Ja ciebie tez Louis.
-Może wybierzemy się na zakuupy do galerii ? Nie mamy zadnych prezętów. -zaśmiał się - a już za kilka dni święta.
-I twoje urodziny - dodałam.
-Dobrze chodźmy już . - objął mnie ramieniem.
Zaraz po jego słowach poszłam się ubrać. Louis oczywiście się guzdrał bo nie wiedział jakie rękawiczki będą mu pasować do czapki. W końcu zdecydował się na czerwone z reniferkiem. Kiedy juz byliśmy w galerii wchodziliśmy do każdego sklepu po kolei. Mieliśmy już prezent dla Zayna,Nialla i Harrego. Został jeszcze Li. Po jakimś czasie udało się nam znaleźć prezent dla Li.
~
Siedzieliśmy w kawiarni. Rozmawialiśmy o zbliżających się świętach. Nagle przypomniałam sobie o urodzinach Lou.
-Kochanie przepraszam cię. Ale przypomniałam sobie o czymś. Muszę już lecieć ! - mówiłaś pośpiesznie.
-Ale o czym zapomniałaś ? - podnósł się z krzesła.
-A takie tam sprawy..wiesz prezent dla (I.T.P.) - skłamałam.
-To pójde z tobą..
-Nie ma takiej potrzeby. Pójde sama a ty jedź do domu -musnęłam jego wargi - pa.!
-Pa..-był mocno zdziwiony.
Wyszłam szybko z kawiarni zostawiając tam Lou. Szukałam ponad godzinę prezentu dla chłopaka. Przypomniałam sobie ,że Lou mówił co chce sobie kupić. Chciał kupić małego pieska. Szybko udałam się do schroniska aby wybrać szczeniaka. Na szczęście nie było daleko galerii. Idąc korytarzem patrzałam na szczeniaki. Każdy był cudowny. Chciało mi się płakać na myśl o tym ,że nikt ich nie chce i nie mają domu.
Doszłam na koniec korytarza. W ostatniej klatce w kącie siedział mały brązowy szczeniaczek.
-Przepraszam dlaczego ten piesek jest taki smutny ?
-Przynieśli nam go dwa dni temu. Był zmarznięty i leżał na poboczu ulicy. Ogrzaliśmy go i daliśmy mu jeść jednak on nadal jest przybity. Wskazuje na to ,że tęskni za swoimi poprzednimi opiekunami. - powiedziała kobieta.
-Czy ja mogłabym go wziąść ? -spytałam z nadzieją.
-Jak najbardziej. Ale niech pani przyjdzie jutro lub za dwa dni. Musimy jeszcze go zaszczepić i przygotować papiery do adopcji.
-Dziękuje bardzo ! Do widzenia ! -powiedziałam wychodząc z budynku.
-Do wiedznia ! -odpowiedziała kobieta.
Wybrałam numer do Lou aby po mnie przyjechał.
-Halo ? -usłyszałam głos w słuchawce.
-Hej skarbie przyjedziesz do mnie pod galerię?
-Jeszcze w niej jestem. Przyjdź do kawiarni -powiedział .
-Dobrze za 5 min będe.Pa . -rozłączyłam się.
Weszłam do budyku i poszłam do wyznaczonego miejsca. W końcu dotarłam na miejsce. Lou
 siedział na krześle popijając kawę.Weszłam do środka ,a jego wzrok od razu skierował się w moją stronę.
-Hej kochanie -powiedziałam siadając na krześle.
-Hej. I jak z tym prezentem dla [I.T.P]?
-Nic nie znalazłam..-znowu musiałam skłamać.
-Wracajmy do domu -złapał cię za ręke i wyszliście.
~
Już dzisiaj są święta. Ten piękny czas spędzasz ze swoimi rodzicami i oczywiście Louisem. Po kolacji zdecydowaliscie że otworzycie prezenty. Louis jak dzieciak podszedł do choinki i grzebał w paczkach. W końcu natrafił na duże pudło z napisem Lou. Otworzył pudło a jego oczom ukazał się mały brązowy szczeniak. Położył go na ziemię i zaczął się z nim bawić. Po dłuższej chwili zostawił pieska i podszedł do ciebie. Pocałował namiętnie i uklękł. Spojrzałaś w dół i zobaczyłaś w ręce chłopaka czerwone pudełeczko.
-[T.I] kocham cię i chce być z toba do końca moich dni. Wyjdziesz za mnie ? -zapytał z iskierkami w oczach.
Po twoim poliku spłynęła łza. Kwnęłaś głową na "tak" ,a Lou włożył ci pierścionek na palec. Wstał i pocałował namiętnie. Gdy oderwaliście się od siebie twoi rodzice zaczęli wam gratulować.
Spojrzałaś na małego pieska patrzącego na zaistniałą sytuację. Podniosłaś do i wtuliłaś w siebie. Zaczął machać ogonkiem. Ucieszyłaś się na ten widok bo nigdy wcześniej tak nie robił.
-Kochanie ? -zapytał chłopak przytulajac cię od tyłu.
-Tak ?
-Dziękuję ci -pocałował cię w polik.
-Za co ?
-Za mój prezent .
-Ale z kąd ty..
-Nie umiesz kłamać. A poza tym widziałem jak wchodziłaś do schroniska.
-Śledziłeś mnie ?!
-Nie ale wiesz ,że z kawiarni widać wszystko ?
-Nie przemyślałam tego..
-Haha. I tak ci dziękuję. Kocham cię -pocałował cię w usta.
-Ja ciebie też -odwzajmniełaś pocałunek.

Resztę wieczoru spędziliście z twoimi rodzicami.
 ~
-LOUISS !!!!!
-Jestem tu ! Przyj kochanie !
-NIE DAM RADY ! -wydzierałam się na cały szpital - BOLI !
-Niech pani oddycha ! -uspokajał mnie lekarz.
-AAAAAA !
-Już prawie ! Niech pani przy !
-AAAAA!!
-Gratuluję pani. . Ma pani synka. -powiedział spokojnym głosem lekarz.
-O je..-Louis nie zdażył dokończyć bo zemdlał.
~
Leżałam w szpitalnym łóżku. Do sali wszedł Louis z dzieckiem w rękach.
-To nasz synek..-podał mi chłopca.
-Ma oczy po tobie. - powiedziałam nie odrywając wzroku.
-Jak go nazwiemy ?
-Max ?
-Ślicznie. -pocałował mnie w czoło.
Od tamtej pory jesteście szczęśliwą rodziną. Max ma już 5 lat. Gdy widzisz waszego syna bawiącego się z Ronym  (to wasz pies) jesteś szczęśliwa.

------------------
Zwaliłam końcówkę.
Dziękuje.Dobranoc.Pozostaw komentarz.
/Aga










poniedziałek, 26 listopada 2012

Harry

Cześć miśki :D
Już wróciłam z psychiatryka xd
A oto imagin (wpadłam na niego jadąc do domu ) xd
----------------------------------------

Kolejne sanatorium.Kolejny miesiąc bez przyjaciół i rodziny..Jakoś wytrzymam.Wmawiam to sobie od tygodnia...
Dzisiaj dzień wyjazdu.Spakowana czekam przy aucie na guzdrającego się tatę . Przewróciłam oczami i krzyknęłam .
-Tato pośpiesz się !
-Już idę..jeszcze chwilka ..-usłyszałam głos dobiegajacy zza uchylonych drzwi.
-Spóźnimy się !
-Już już..-powiedział wychodząc z domu. -a z mamą sie pożegnałaś ?
-Tak tak..dobra wsiadaj .
Jak mówiłam tak zrobił. Wsiadł do auta, a ja zaraz za nim. Zapięłam pas i ruszyliśmy. Pomachałam mamie stojacej w progu drzwi ,zaraz po tym włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki. Jadąc rozmyślałam nad moim byłym chłopakiem - Harrym Stylesem.Tak ten Harry z One Direction , który złamał mi serce.Zdradził mnie z jakąś lalką. Dałam zobie z tym spokój i z nim zerwałam...Nie zależało mu na mnie. Chciał się mną tylko bawić jak zabawką. Ja głupia go kochałam..a może i kocham ? Nieważne..
Te 5 godzin minęło szybko. Zanim się obejrzałam byłam już mile od Londynu. Dokładniej Stevenage.Wysiadłam z auta aby rozprostować nogi i podeszłam do bagażnika po bagaże.Dołączył do mnie mój tata. Pomógł mi zanieść walizy do pokoju a zaraz po tym poszlismy do pielęgniarki. Wszystko poszło jak po maśle..
~
Rano obudziłam się o równej 7.00 rano. Szybko się ogarnęłam i przygotowałam na zabieg.
"Gimnastyka - 7.30." - to widniało na karcie pacjenta. Ubrałam się na sportowo i wyszłam. Gdy schodziłam ze schodów potrącił mnie jakis chłopak przez co wyleciała mi z rąk moja komórka i roztrzaskała na kawałki.
-Co robisz ?! -krzykełam zbierajac kawałki telefonu.
-Oj..przepraszam. Zagapiłem się ..
-Dobra nieważne -warknęłam.
-Ale ja przepraszam..
Nagle uświadomiłam sobie że znam ten głos. Spojrzałam w górę i ujrzałam gęste, brązowe loki, jasno zielone oczy i dwa dołeczki na policzkach.To był on.
-[T.I.]...
-Harry..-z oczu poleciała mi łza. -co ty tu robisz ?
-Ja tu jestem prywatnie. A ty ?
-Idę na basen..cześć - odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść ale on mnie zatrzymał.
-[T.I] poczekaj ..-przyciagnał mnie do siebie - kocham cię.
Ja tylko zaśmiałam sie kpiarsko i odeszłam. Nie chciałam go juz więcej widzieć.
~
Nadszedł wieczór. Stałam już pod ścianą czekając aż opiekunka policzy ile osób jest w grupie i na kolację. W końcu wszystkich przeliczyła i rzyciła zwykłe "Smacznego" wymuszając uśmiech. Schodziłam ze schodów z moją współlokatorką Jenny. Ona była taka jak ja. Jakby bratnia dusza. Bardzo ja polubiłam.
Nagle z dołu usłyszałam piski i krzyki. Nie zważając na nic zbiegłam po schodach myśląc że coś się dzieje. Wbiegłam na stołówke jak poparzona i wtedy po raz kolejny zobaczyłam jego.
- [T.I] ! Patrz to Harry Styles ! -krzyknęła Jenny z tłumu piszczących dziewczyn.
-Wiem widzę..-spuściłam głowę. Szybko chciałam dojść do mojego stołu ,który na moje nieszczeście znajdował się na samym końcu stołówki.Musiałam przebić się przez stado fanek. Ruszyłam szybkim krokiem. W końcu dotarłam na wyznaczone miejsce. Chciałam zacząć spożywać posiłek kiedy ktoś dotknał mojego ramienia.
-Przepraszam cię za wszystkie krzywdy które ci sprawiłem. To była jedna wielka pomyłka..Wybacz mi ja cię kocham..
Odwróciłam się do loczka. Dziewczyny stały za chłopakiem szeptając do siebie nadmiernie moje imię. Uznałam że mogą wiedzieć jaki jest naprawde Harry.
-Kochasz mnie ?! -podniosłam ton - aż tak bardzo mnie kochałeś ,że az mnie zdradziłeś z jakąś pustą lalą ?!
Tak dziewczyny, zdradził mnie.-skierowałam zwrok na tłum dziewczyn-  Ja głupia kochałam go nad życie a on co wieczór "załatwiał ważne sprawy". -łzy zaczęły napływać mi do oczu. - i co teraz myślisz że wszystko będzie dobrze ? -wybiegłam ze stołówki kerując się do pokoju. Rzuciłam się na łóżko wybuchając wielkim płaczem. Zaraz po tym do pokoju wbiegła Jenny.
-[T.I]..
-Ja go nadal kocham Jenny..-przerwałam jej.
-To mu wybacz. Wiem że on cię zranił ale nadal cię kocha. Mówił mi ,że bardzo załuje tego co zrobił. A ty tez go kochasz. Taj mu druga szansę.-przytuliła się do mnie.
-Moze masz rację.-usiadłam na łożku ocierając łzy. -ja go kocham..
-Leć mała -poklepała mnie po plecach ,a ja wstałam i wybiegłam z pokoju. Dotarłam na drugi oddział.
- Przepraszam ,czy mogłabym porozmawiać z Harrym Stylesem ? -zapytałam brunetki czytającej gazetę.
-Tak,proszę. Pokój numer 6. -powiedziała nie odrywajac oczu od gazety.
-Dziękuje -rzuciłam i pobiegłam w stronę pokoju. Po chwili stanęłam pod drzwiami. Zapukałam lekko.
-Proszę -usłyszałam męski głos.
Pociagnełam za klamkę i ujrzałam chłopaka chowajacego głowę w kolana. Nie odzywałam się ,po prostu szłam.Usiadłam koło niego na łóżku. Chyba nie przejmował się kto wszedł do pokoju.
-Cześć Harry -powiedziałam niepewnie.-chciałam porozmawiać..
Nic nie odpowiedział. Westchnęłam ciężko  i podniosłam jego podbródek ku górze. Zobaczyłam pełne łez oczy. Otarłam je i uśmiechnęłam się lekko. Harry widząc to złapał moja twarz w dłonie i pocałował namiętnie. Odwajemniłam jeszcze głębszym pocałunkiem. Gdy oderwalismy się od siebie loczek mocno mnie przytulił.
-Kocham cię Harry. -powiedziałam wtulajac się w jego tors.
-Ja ciebie też - dodałam i przytuliłam się jeszcze mocniej.

-------------------------------
TROLOLOLO
I jak ?
Prosze zostaw komentarz :)