poniedziałek, 11 listopada 2013

Harry.

To już rok.
Rok po cierpieniu, bólu i męczarniach.
Równy rok.

Szłam z kubkiem gorącej kawy, z za dużą, szarą bluzą i czarnymi getrami w białe kropki. Moje chude ciało, nadal nie powróciło do normalnego stanu. Niedowaga zaczyna mi przeszkadzać, nie wierze, że to mówię, ale chciałabym trochę przytyć.
Usiadłam na czarnej, miękkiej kanapie, kładąc żółty kubek na szklany stolik. Rozejrzałam się w około, patrząc czy nikogo nie ma w pobliżu. Nadal nie umiałam się przyzwyczaić do tego, że udało mi się odejść od chłopaka. Ciągle myślę, że przyjdzie tu i znów to zrobi. Znów poczuję ten sam ból co wtedy.
Łzy zebrały się w kącikach moich oczu. Szybko otarłam je końcami rękawów i chwyciłam pilot od telewizora. Jednak gdy go włączyłam, usłyszałam cichy stukot do drzwi. Niechętnie podniosłam się i sprawdziłam czy nie widać sińców, ani blizn. Podreptałam słabo do holu i otwarłam drzwi, tak żeby tylko głowa się zmieściła w wąskiej szparze.
Stałam na zimnych kafelkach, czując jak zamarzają mi stopy. Łzy ponownie zebrały się pod powiekami.
Chciałam jak najszybciej zamknąć drzwi. Delikatnie chwyciłam klamkę i szybkim ruchem trzasnęłam nimi. Spojrzałam w dół. Czyiś but zapobiegł zamknięciu.
-Wynoś się. - szepnęłam przestraszona, zasłaniając brzuch rękoma. Ból wpłynął na mnie, a wspomnienia wróciły.
-Nie rozumiesz. - odpowiedział cicho - proszę, zaufaj mi. Nic Ci nie zrobię.
-Było dobrze, dopóki się nie pojawiłeś. - skłamałam. - boję się ciebie, nie zaufam ci. Nigdy. - warknęłam, szlochając cicho.
-Obiecuję. - szepnął, wystawiając do mnie rękę. - proszę.
Zobaczyłam błysk w jego zielonkawych oczach. Zaufać mu?
Puściłam klamkę i odsunęłam się od drzwi. On zaskoczony, zrobił krok w moją stronę. Nie. Zrobiłam krok w tył, patrząc mu w oczy.
-Nie bój się mnie. - powiedział, dotykając mojego ramienia. Syknęłam z bólu i odsunęłam się kolejne kilkanaście centymetrów. On jak oparzony odsunął swoją dłoń. - co ci zrobiłem?
Nie odpowiedziałam mu. Uciekłam do salonu, dławiąc się łzami. Skuliłam się na kanapie, płacząc głośno.
Trzask drzwi i kroki, znów przywróciły wspomnienia. Jednak tym razem, Harry nie miał zamiaru mnie bić.
Usiadł na kanapie, powoli i delikatnie. Dużą dłonią, przejechał po moich ciemnych włosach.
-Ja.. - zaczął. Spojrzałam na niego, przestraszona. - to przeze mnie?
-A przez kogo? - odpowiedziałam mu pytaniem. Odsłoniłam za duże getry i pokazałam pozostałości po sińcach. - myślisz, że sama sobie to robiłam?
Nie odezwał się. Przymknął oczy i bardziej przysunął się do mnie. Ja nadal wbijałam wzrok w jego twarz. Bardzo się zmienił. Wory pod oczami zniknęły, włosy są starannie uczesane do góry, a ubrania schludne... i pachnące.
-Zmieniłem się. - szepnął, otwierając minimalnie powieki.
Chwyciłam jego ciepłą dłoń. Zdziwiony spojrzał na mnie. Splotłam nasze palce, ale po chwili puściłam je. Drugą dłonią, dotknęłam jego lekko różowatego policzka.
Nigdy nie pozwalał mi, siebie dotykać.
Uśmiechnął się delikatnie, wzdychając.
-Brakowało mi ciebie. - odezwał się trochę swobodniej. - tęskniłem.
-Za czym? Za mną, czy biciem mnie? - zapytałam, trochę zdenerwowana. On pokręcił głową, przykładając swoją dłoń, do mojej.
-Żałuję, że to robiłem. Zatraciłem się w alkoholu i narkotykach. Zapomniałem, jak ważna dla mnie byłaś. - tłumaczył. - kocham Cię.
Zbliżył swoją twarz do mojej. Patrzył mi przez chwilę w oczy. Kiwnęłam głową delikatnie.
Musnął moje usta, tak jakby miał mnie zaraz znów skrzywdzić. Jakby się bał, że się rozlecę. Oddałam go, z tą samą delikatnością. Po chwili jednak pogłębił go, wkładając swój język do moich warg. Po kilku latach, znów poczułam ten cudowny smak. Tak jakby to był nasz pierwszy pocałunek.
Odsunął się kilka centymetrów, patrząc mi prosto w oczy.
-Przyszedłem po to byś mi wybaczyła. - odrzekł, z lekką chrypką. - by zobaczyć twój uśmiech.
Na jego słowa, znów zaczęłam płakać. Wtuliłam się w jego koszulę, zaciągając się perfumami. Łkałam coraz głośniej. A on wziął mnie na swoje kolana i przytulił do siebie. Poczułam jego wargi na moim czole.
Ścisnęłam go mocno, by nie odszedł.
-Nie odchodź. - wymamrotałam. - proszę.
-Nigdy. - odpowiedział - nie zostawię Cię, już nigdy.
Spojrzałam na jego twarz. Łzy zamazywały mi obraz, lecz gdy je przetarłam, wszystko ujrzałam.
Jego idealne rysy twarzy, malinowe usta i pełne zieleni oczy. Lokowane włosy, opadające lekko na boki twarzy. Jak ja dawno, tego nie widziałam. Uśmiechnął się delikatnie, ukazując małe dołki w policzkach.
-Dawno Cię nie widziałam takiego.. normalnego. - mówiłam, dotykając jego twarzy opuszkami palców.
Spuścił wzrok i westchnął.
-Zmieniłem się. Pewna osoba uświadomiła mi, że straciłem cię na zawsze. Musiałem to naprawić, bo cię kocham. - znów zbliżył się do mnie i pocałował czule. Jego ręce wędrowały po moich plecach, uspakając mnie powoli.
-Ja Ciebie też. - szepnęłam, znów wtulając się w jego tors.

-

No... taki sobie hehe
wróciłam