Wbijam sie w świateczną atmosferę :D
Miłego czytania
===========================================
Płatki śniegu powoli spadały ku ziemi.Wpatrywałam się w nie popijając goracą herbatę. Usmiechałam się sama do siebie wiedząc ,że za kilka dni będą już święta i co najważniejsze urodziny mojego ukochanego . Poczułam ręce na mojej talii oraz oddech na moim uchu. Odwróciłam się i ujrzałam piękne brązowe oczy. Odłożyłam kubek na obok leżącą półkę i wtuliłam się w chłopaka. Po chwili nasze usta się złaczyły w namiętnym pocałunku.
-Kocham cię - powiedział przytulajac się do mnie.
-Ja ciebie tez Louis.
-Może wybierzemy się na zakuupy do galerii ? Nie mamy zadnych prezętów. -zaśmiał się - a już za kilka dni święta.
-I twoje urodziny - dodałam.
-Dobrze chodźmy już . - objął mnie ramieniem.
Zaraz po jego słowach poszłam się ubrać. Louis oczywiście się guzdrał bo nie wiedział jakie rękawiczki będą mu pasować do czapki. W końcu zdecydował się na czerwone z reniferkiem. Kiedy juz byliśmy w galerii wchodziliśmy do każdego sklepu po kolei. Mieliśmy już prezent dla Zayna,Nialla i Harrego. Został jeszcze Li. Po jakimś czasie udało się nam znaleźć prezent dla Li.
~
Siedzieliśmy w kawiarni. Rozmawialiśmy o zbliżających się świętach. Nagle przypomniałam sobie o urodzinach Lou.
-Kochanie przepraszam cię. Ale przypomniałam sobie o czymś. Muszę już lecieć ! - mówiłaś pośpiesznie.
-Ale o czym zapomniałaś ? - podnósł się z krzesła.
-A takie tam sprawy..wiesz prezent dla (I.T.P.) - skłamałam.
-To pójde z tobą..
-Nie ma takiej potrzeby. Pójde sama a ty jedź do domu -musnęłam jego wargi - pa.!
-Pa..-był mocno zdziwiony.
Wyszłam szybko z kawiarni zostawiając tam Lou. Szukałam ponad godzinę prezentu dla chłopaka. Przypomniałam sobie ,że Lou mówił co chce sobie kupić. Chciał kupić małego pieska. Szybko udałam się do schroniska aby wybrać szczeniaka. Na szczęście nie było daleko galerii. Idąc korytarzem patrzałam na szczeniaki. Każdy był cudowny. Chciało mi się płakać na myśl o tym ,że nikt ich nie chce i nie mają domu.
Doszłam na koniec korytarza. W ostatniej klatce w kącie siedział mały brązowy szczeniaczek.
-Przepraszam dlaczego ten piesek jest taki smutny ?
-Przynieśli nam go dwa dni temu. Był zmarznięty i leżał na poboczu ulicy. Ogrzaliśmy go i daliśmy mu jeść jednak on nadal jest przybity. Wskazuje na to ,że tęskni za swoimi poprzednimi opiekunami. - powiedziała kobieta.
-Czy ja mogłabym go wziąść ? -spytałam z nadzieją.
-Jak najbardziej. Ale niech pani przyjdzie jutro lub za dwa dni. Musimy jeszcze go zaszczepić i przygotować papiery do adopcji.
-Dziękuje bardzo ! Do widzenia ! -powiedziałam wychodząc z budynku.
-Do wiedznia ! -odpowiedziała kobieta.
Wybrałam numer do Lou aby po mnie przyjechał.
-Halo ? -usłyszałam głos w słuchawce.
-Hej skarbie przyjedziesz do mnie pod galerię?
-Jeszcze w niej jestem. Przyjdź do kawiarni -powiedział .
-Dobrze za 5 min będe.Pa . -rozłączyłam się.
Weszłam do budyku i poszłam do wyznaczonego miejsca. W końcu dotarłam na miejsce. Lou
siedział na krześle popijając kawę.Weszłam do środka ,a jego wzrok od razu skierował się w moją stronę.
-Hej kochanie -powiedziałam siadając na krześle.
-Hej. I jak z tym prezentem dla [I.T.P]?
-Nic nie znalazłam..-znowu musiałam skłamać.
-Wracajmy do domu -złapał cię za ręke i wyszliście.
~
Już dzisiaj są święta. Ten piękny czas spędzasz ze swoimi rodzicami i oczywiście Louisem. Po kolacji zdecydowaliscie że otworzycie prezenty. Louis jak dzieciak podszedł do choinki i grzebał w paczkach. W końcu natrafił na duże pudło z napisem Lou. Otworzył pudło a jego oczom ukazał się mały brązowy szczeniak. Położył go na ziemię i zaczął się z nim bawić. Po dłuższej chwili zostawił pieska i podszedł do ciebie. Pocałował namiętnie i uklękł. Spojrzałaś w dół i zobaczyłaś w ręce chłopaka czerwone pudełeczko.
-[T.I] kocham cię i chce być z toba do końca moich dni. Wyjdziesz za mnie ? -zapytał z iskierkami w oczach.
Po twoim poliku spłynęła łza. Kwnęłaś głową na "tak" ,a Lou włożył ci pierścionek na palec. Wstał i pocałował namiętnie. Gdy oderwaliście się od siebie twoi rodzice zaczęli wam gratulować.
Spojrzałaś na małego pieska patrzącego na zaistniałą sytuację. Podniosłaś do i wtuliłaś w siebie. Zaczął machać ogonkiem. Ucieszyłaś się na ten widok bo nigdy wcześniej tak nie robił.
-Kochanie ? -zapytał chłopak przytulajac cię od tyłu.
-Tak ?
-Dziękuję ci -pocałował cię w polik.
-Za co ?
-Za mój prezent .
-Ale z kąd ty..
-Nie umiesz kłamać. A poza tym widziałem jak wchodziłaś do schroniska.
-Śledziłeś mnie ?!
-Nie ale wiesz ,że z kawiarni widać wszystko ?
-Nie przemyślałam tego..
-Haha. I tak ci dziękuję. Kocham cię -pocałował cię w usta.
-Ja ciebie też -odwzajmniełaś pocałunek.
Resztę wieczoru spędziliście z twoimi rodzicami.
~
-LOUISS !!!!!
-Jestem tu ! Przyj kochanie !
-NIE DAM RADY ! -wydzierałam się na cały szpital - BOLI !
-Niech pani oddycha ! -uspokajał mnie lekarz.
-AAAAAA !
-Już prawie ! Niech pani przy !
-AAAAA!!
-Gratuluję pani. . Ma pani synka. -powiedział spokojnym głosem lekarz.
-O je..-Louis nie zdażył dokończyć bo zemdlał.
~
Leżałam w szpitalnym łóżku. Do sali wszedł Louis z dzieckiem w rękach.
-To nasz synek..-podał mi chłopca.
-Ma oczy po tobie. - powiedziałam nie odrywając wzroku.
-Jak go nazwiemy ?
-Max ?
-Ślicznie. -pocałował mnie w czoło.
Od tamtej pory jesteście szczęśliwą rodziną. Max ma już 5 lat. Gdy widzisz waszego syna bawiącego się z Ronym (to wasz pies) jesteś szczęśliwa.
------------------
Zwaliłam końcówkę.
Dziękuje.Dobranoc.Pozostaw komentarz.
/Aga
Fajne. Może tym razem imagin om Harrym? ;)
OdpowiedzUsuńPewna osoba która cię lubi
Wzruszyłam sie. ;**
OdpowiedzUsuńsuper!!! jesteś boska!!!!
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Tylko mam jedną uwagę: Louis ma niebieskie oczy, nie brązowe :) Ale to taki malutki błąd :)
OdpowiedzUsuń