sobota, 30 marca 2013

Zayn

"Jestem cholerną egoistką, Zayn."
Kliknęłam "wyślij" i westchnęłam cicho. 
Od dwóch dni siedzę zamknięta w moim pokoju, w ciemności. Nie odzywam się do nikogo z mojego otoczenia, chyba że poprzez komunikatory. W sumie i tak nie mam do kogo się odezwać. Jedynie do Zayna. Nie znam go osobiście, i nie rozmawiałam z nim nigdy, nie słyszałam jego głosu, chociaż mieszkamy w tym samym mieście. Ale on jedyny przy mnie jest. Rozumie mnie i pomaga po śmierci matki. 
Pojawiła się nowa wiadomość. Szybko wcisnęłam małą kopertę i przeczytałam zawartość skrzynki.
"Dlaczego tak twierdzisz ?" 
Od razu wzięłam się za pisanie. Pomrugałam dwa razy aby lepiej widzieć małe literki na klawiaturze. Jedynie światło z ekranu laptopa dawało mi możliwość widzenia liter. 
"Myślę tylko o sobie i mam wszystko w dupie. Tak naprawdę, Zayn, nikt mnie nie zna. Nie zna mojej prawdziwej strony. I nie chcę aby ktokolwiek ją poznał. Nawet Ty. Gdy się dowiedzą odwrócą się ode mnie. Boję się. Cholernie" 
W moich oczach pojawiły się łzy. Szybko przetarłam je i opadłam na oparcie mojego krzesła. Nie czekałam długo, gdy zjawiła się odpowiedź.
"Mi możesz powiedzieć jaka jesteś. Porozmawiajmy, zadzwonię" 
Otwarłam szeroko oczy. On chce ze mną porozmawiać. Lekko uśmiechnęłam się, wiedząc że za chwilę usłyszę jego głos. 
"Zadzwoń, potrzebuję tego." 
Ponownie wysłałam, a po chwili na ekranie mojego laptopa pojawiło się małe okienko. Z głośników wydobył się charakterystyczny dźwięk dzwonka. Odebrałam razem z kamerką, ale schowałam twarz za cieniem, tak aby nie zobaczył jej. 
-[T.I].. jesteś ? - nareszcie. Jego miękki głos zaspokoił mnie, ale nadal byłam schowana. 
-Zayn. - cicho szepnęłam. Ujrzałam jego twarz. Był Mulatem o ciemnych jak gorzka czekolada oczach. Miał mały zarost i kruczoczarne, roztrzepane włosy. Był piękny. 
-Pokażesz mi się ? - zapytał cicho, a ja miałam wrażenie że mnie widzi. Chwilę zawahałam się, lecz po chwili przechyliłam się w przód ukazując moją twarz. Śledził uważnie oczami moją twarz. - jesteś piękna. 
Jeden kącik moich ust podniósł się. Odwróciłam wzrok aby nie ujrzał moich łez. Nie udało się. 
-Dlaczego płaczesz ? - zapytał cicho. Pociągnęłam nosem.
-Mama mi tak mówiła. Mówiła że jestem piękna. - uśmiechnęłam się nadal płacząc - tak bardzo ją kocham. 
-Ej.. proszę nie płacz - wyszeptał. - proszę. 
Uśmiechnęłam się.
-Powiesz mi jaka jesteś ? Chcę znać prawdziwą ciebie. - jego ciemne oczy zabłysły. 
-Nie chcę cię stracić. Boję się. - skrzywiłam się. 
-Nie stracisz. Zostanę z tobą, mówiłem ci już. - uśmiechnął się pocieszająco. - uwierz mi. 
-Gdy byłam mała mój ojciec stosował przemoc w domu. Bił mnie i matkę. Bardzo bałyśmy się, a szczególnie ona bo nie chciała aby coś mi się stało. Więc uciekłyśmy od niego do Londynu. Było dobrze dopóki mama nie znalazła sobie nowego męża. Kochała go z wzajemnością, jednak mnie nienawidził. Zachowywał się grubiańsko i był wredny. Wytykał mi błędy, a przed mamą udawał aniołka i kochającego ojczyma. Powiedziałam o tym mamie i ku mojemu zdziwieniu uwierzyła mi z zakończyła kontakt z ojczymem. Może to dlatego, że nigdy jej nie okłamałam ? Nie wiem. Parę lat później poznałam dziewczynę w mojej nowej szkole. Była chyba najładniejszą i najbardziej popularną w szkole. Wszyscy ją lubili. Ona.. była egoistyczna, ale akurat mnie lubiła. Od razu zakolegowałyśmy się. No i tak nam minęła podstawówka. To była najwspanialsza przyjaźń. Jednak ona zachowywała się zupełnie inaczej w stosunku do innych. Miała jakby dwa oblicza. Rozumiesz ? - pokiwał twierdząco głową - ja przyzwyczaiłam się do niej i do jej charakteru. Ja jednak byłam jej zupełnym przeciwieństwem. Byłam miła dla wszystkich, pomocna i uśmiechnięta. A w środku jestem zepsutą laską myślącą o sobie. Chcę mieć wszystko, rozumiesz ? Full kasy, duży dom i chcę być piękna. Zawsze udawałam tą dobrą. A ona tą złą. Gdy dowiedziała się że jestem egoistką po prostu zniknęła z mojego życia. Nie wiem co się stało. Unikała mnie, a po miesiącu dostałam wiadomość że przeniosła się do innej szkoły.. Nie spotkałam jej nigdy więcej... Widzisz to ? - podeszłam do włącznika światła i pociągnęłam za pstryczek a duży, kryształowy żyrandol zaświecił się.  Moim oczom ukazały się dawno mi nie widziane fioletowe ściany i czarne meble. Na przeciwnej ścianie stało duże dwuosobowe łóżko. Wszystko było schludne i idealnie współgrało ze sobą. - to mój pokój. Wymusiłam to na własnej matce. Wymusiłam ! Kradłam ode niej pieniądze na te cholernie drogie ubrania, tatuaże i buty ! Chciałam wszystkiego ! I nadal chcę. - zgasiłam światło i powróciłam do laptopa. - Stałam się potworem. I wiesz co ? Nienawidzę tego potwora, w końcu kto by się chciał z nim zadawać ? Nikt, prawda ?  Ja się nie zmienię, Zayn. Nie umiem. 
Chłopak milczał i wpatrywał się we mnie. Wyczekiwałam jakiejkolwiek odpowiedzi z jego strony, jednak było cicho. Gdy już chciałam się rozłączyć chrząknął i otworzył usta. 
-Dla mnie nie musisz się zmieniać, kocham Cię taką jaką jesteś. I to jest najważniejsze. - szeptał. - nie obchodzi mnie to jaka jesteś dla innych, obchodzi mnie to jaka jesteś dla mnie. A dla mnie jesteś najwspanialsza na świecie, z nikim innym nie złapałem takiego kontaktu. Rozumiesz ? 
-Kochasz mnie ? - zapytałam ze łzami w oczach. 
-Całym sobą. - uśmiechnął się lekko - chcę cię spotkać. Zrobisz to dla mnie i ubierzesz się po czym wyjdziesz z domu i poczekasz pod Big Benem ? 
-Dla ciebie wszystko, Zayn. - rozłączyłam się i pośpiesznie ubrałam moje trampki oraz czarną bluzę, a na oczy założyłam okulary przeciwsłoneczne. Jak najprędzej wybiegłam z domu szybko zamykając go i zmierzyłam ku wskazanemu miejscu. Nie miałam daleko, więc postawiłam na nogi i jak najszybciej zaczęłam biec. 
Po jakimś czasie dotarłam na miejsce. Cała zdyszana usiadłam na ławce oddychając ciężko. Zobaczyłam go. Szedł w moją stronę z kapturem na głowie. Po chwili przysiadł koło mnie i objął ramieniem. Nasze usta momentalnie się złączyły w pocałunku. 
-Widzisz ? Jestem nadal przy tobie. - jego nos przejechał po moim policzku. - i kocham cię. 
-Dlaczego mnie kochasz ? - zapytałam pociągając nosem.
-Nie wiem, bo jesteś wyjątkowa, śliczna i prawie taka sama jak ja.. mam dalej wymieniać ? - uśmiechnął się obejmując mnie.
-Nie trzeba. Ja też cię kocham. - zachichotałam i ponownie pocałowałam chłopaka. 

-

No.. i jak ?

czwartek, 28 marca 2013

Niall

Najpierw myślisz że jest najlepiej i nic nie może tego zepsuć, prawda ? Później jednak nagle wszystko się wali pod twoimi nogami. I zadajesz sobie tylko jedne pytanie; Dlaczego ? 
Niall był moim przyjacielem, później chłopakiem. Wszystko wtedy było takie piękne, kolorowe.. Ale jednak ktoś musiał nam wejść w życie. Długonoga brunetka o zielonych oczach. Nieziemska uroda powalała chłopaków na kolana. Amanda. On zapewniał mnie że nic nigdy nie poczuje do dziewczyny, jednak jego słowa były czystym kłamstwem. 

To był 13 czerwiec 2012 roku. Moje urodziny. Ja głupia jeszcze nie wiedziałam że to będzie najgorszy dzień w moim życiu. Nie zapowiedzianie poszłam do mojego chłopaka. Nie dzwonił od rana, więc pomyślałam że sama się do niego wybiorę. Byłam już pod jego domem. Wiedziałam że był w domu, ponieważ światło w jego pokoju się świeciło. Z uśmiechem na twarzy zapukałam do drzwi. 
-[T.I]? Co ty tu robisz..? - gdy blondyn mnie zobaczył zapytał z zakłopotaniem. Za nim pojawiła się brunetka i z zadziornym uśmieszkiem patrzyła na mnie. 
-Niall.. co ona tu robi ?- zmarszczyłam brwi pokazując na dziewczynę.
-Ja.. to nie tak jak myślisz.. ona tu jest bo..
-Jesteśmy parą, kochana. Możesz już spadać. - podeszła do blondyna i pocałowała go z wzajemnością. 
-Byliśmy całe dwa lata ze sobą. I na dodatek w moje urodziny mi to robisz ? Wiesz co? Mogłeś przynajmniej zerwać ze mną sam a nie.. - w moich oczach pojawiły się łzy - co ja tu jeszcze robię ? 
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec w stronę domu. Wtedy uświadomiłam sobie że nigdy mnie nie kochał.

Teraz siedzę na parapecie w rozciągniętych dresach i koszulce taty. Na nogach mam grube skarpety, a w ręce trzymam kubek malinowej herbaty. Po policzku spłynęło mi parę łez. Chociaż minął już miesiąc od zdarzenia ja nadal czuję się jakby to stało się przed chwilą. Starłam kolejne łzy. 
Mój telefon zaczął wibrować. Leniwym krokiem podeszłam do półki i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam. 
-Słucham? - pociągnęłam nosem.
-[T.I]? - usłyszałam jego głos. Zaniemówiłam. - Jesteś tam ?
-Co..co chciałeś ? - jąkałam się. 
-Ja.. to nie miało być tak.. - nie umiał ułożyć zdania. 
-A jak do cholery ?! Przyszłam do ciebie w moje urodziny, otworzyłeś mi drzwi i zdziwiłeś się bo stała tam twoja dziewczyna ? Potem Amanda wyszła zza ściany i powiedziała że jesteście parą a ty nawet nie zaprzeczyłeś ?! Pocałowała cię na moich oczach ! I jeszcze to odwzajemniłeś ! I jak tu do cholery nie miało być tak ?! - wydarłam się na całe gardło. - Po miesiącu dzwonisz i mówisz że to nie miało być tak ? Niall.. to koniec. Nie ma już nas. - rzuciłam telefon na łóżko po czym zakręciło mi się w głowie i opadłam na łóżko. 

-

-Pani córka jest w ciąży. To trzeci tydzień. - usłyszałam męski głos. Próbowałam otworzyć oczy lecz mój wysiłek poszedł na marne. 
-Ale jak to ? - po głosie można było poznać że to była moja matka. - Ona ma dopiero 18 lat. 
Udało się ! Lekko uchyliłam oczy i zobaczyłam kobietę oraz lekarza. 
-Mamo ? - wyszeptałam. 
-O Boże.. [T.I].. - podeszła do mnie i złapała za rękę. 
-Czy ja dobrze słyszałam ? 3 tydzień ? - spojrzałam na lekarza który pokiwał głową. Westchnęłam cicho.
-Nie martw się. Pomogę ci, kochanie. - pocałowała moje knykcie. 
-Dziękuję. - wyszeptałam. 
-Niall dzwonił.. 
-Nie chcę mamo, nie chce go widzieć. - od razu jej przerwałam.
-Daj mi dokończyć. - powiedziała stanowczo. - Mówił że Amanda przyjechała do niego. Potem ty przyszłaś i gdy cię zobaczył spanikował.  Ona wykorzystała to i go pocałowała. W ogóle nie był świadomy tego co robi. Zerwał z nią kontakt. - tłumaczyła.
-Nie mamo. Dajcie mi spokój. - odwróciłam wzrok. 
-Dziecko musi mieć ojca.
-Jest tu ? - mój głos złamał się. Kobieta pokiwała głową. - zawołaj go. 
Po chwili wyszła razem z lekarzem, a Niall wszedł. Był blady i miał na sobie szare dresy, koszulkę i czarną bluzę. Jego oczy nie świeciły tak jak dawniej. Był wychudzony i miał smętny uśmiech, jakby przylepiony do twarzy. 
-Cześć - powiedział ochrypłym głosem.
-Hej. - usiadł koło mnie. - dobrze się czujesz ?
-Trochę mi słabo. Ale jest okej. - powiedziałam a mój prawy kącik ust podniósł się lekko. 
-[T.I] czy.. wybaczysz mi kiedyś ? - zapytał z przejęciem. Spojrzał mi w oczy. 
-A czy kiedykolwiek nie wybaczyłabym osobie którą kocham najbardziej na świecie i oddałabym za nią życie? - odpowiedziałam pytaniem i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił czyn a w jego oczach znów pojawił się ten blask. Niepewnie przybliżył się do mnie i pocałował. Znów poczułam jego wargi. Pogłębiłam pocałunek i wplotłam moje palce w jego włosy. Jego dłonie spoczywały teraz na moich policzkach. Oddalił się o kilka centymetrów, ale nasze nosy się stykały. Oparł swoim czołem o moje, a ja zatonęłam w jego oczach. 
-Jestem dupkiem, dlaczego to robisz ? Dlaczego wybaczasz mi po tym co zrobiłem ? - zapytał nagle.
-Bo cię kocham, Niall. - ponownie zatraciłam się w jego wargach. 


-

Ten jest takie nijaki. 
Jak wam się podoba ?


poniedziałek, 25 marca 2013

Harry

Siedziałam w kącie kanapy słuchając głośnych rozmów moich krewnych. Moja matka z ojcem znów prowadzili rozmowę o głupotach. Matka Harry'ego, ciocia oraz mój wujek rozmawiali z Emily - moją 12-letnią kuzynką o tym do jakiej szkoły chce iść. Druga kuzynka- Mia, leżała pod stołem z małym pluszakiem. Zapewne chciała zwrócić na siebie uwagę. No i trzeci najstarszy kuzyn - 17-letni Max, siedział w pokoju z moim bratem  Tylko ja oraz Loczek siedzieliśmy w ciszy słuchając gości.
-My już musimy iść. Mia zasypia. - ciotka Kate wstała z drewnianego krzesła biorąc za rączkę małą dziewczynkę. Emily także pożegnała się i poszła w śladach matki. Po nie więcej niż 10 minutach wyszli.
Zostałam sama z rodzicami i mamą Harry'ego. Tym razem było już ciszej. Lecz po pół godzinnych rozmowach staruszka także musiała iść.
-Do widzenia - pożegnałam ją.
-Cześć mamo. - ochrypły głos Loczka odezwał się za mną. Oplótł swoje ręce wokół mojej talii.
-Dobranoc - powiedziała patrząc na nas i zniknęła za furtką domu.
Wróciliśmy do salonu gdzie siedział mój kuzyn, brat oraz rodzice.
-My też już będziemy się zbierać - podeszłam do matki i pocałowałam ją w polik.
-Dziękuję za zaproszenie - Zielonooki odezwał się uśmiechając lekko.
-Jesteś rodziną. - posłała mu ciepły uśmiech, a ja zarumieniłam się. Skinął głową i poszedł do holu aby się ubrać. Ja pożegnałam tatę i doszłam do chłopaka.

-

Opadłam na kanapę przymykając oczy. Usłyszałam kroki Loczka, lekko uśmiechnęłam się. Rozszerzyłam powieki i ujrzałam uśmiechniętą twarz Hazzy. Pocałował mnie lekko, lecz po chwili pogłębił pocałunek. Odwzajemniłam go wczepiając moje palce w jego włosy.
-Mamo. - w drzwiach pojawiła się mała dziewczynka. Odczepiłam się od chłopaka i podeszłam do Darcy.
-Kotku, dlaczego nie śpisz ? W ogóle gdzie jest pani Eva ? - zapytałam.
- Pani Eva śpi. A ja nie umiem zasnąć. - spojrzała w dół. Chwyciłam ją i wzięłam na ręce. Razem z Loczkiem poszłam na górę aby położyć córeczkę spać. Gdy weszłam do pokoju Eva od razu otrząsnęła się i wstała. Chciała wziąć dziewczynkę ,ale ni pozwoliłam jej na to.
-Nie Eva, idź już do domu. Zamówiłam cie taxówkę. Jesteś zmęczona, ja ją położę. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Dziękuję pani.
-Żadna pani. Jestem [T.I]. A teraz już idź - pogoniłam ją ręką, a ta wyszła.
Włożyłam dziewczynę go łóżeczka. Ta spojrzała na swojego ojca, on wiedział czego ona chce. Zaczął jej cicho śpiewać kołysankę. Posadził mnie sobie na kolanach, łapiąc w talii. Po 10 minutach mała zasnęła. Po cichu z loczkiem wyszłam z pokoju, przymykając lekko drzwi.
-Jestem zmęczona.. - ziewnęłam.
-Idź się położyć. Ja pójdę na dół. - przytulił mnie lekko i pocałował w szyję.
-Po co na dół ? - zmarszczyłam brwi.
-Leci mecz. - uśmiechnął się - nie chce go przegapić.
Przewróciłam oczami, a ten zaśmiał się cicho. Objął mnie w talii i przyssał się do mojej szyi.
-Jutro będzie powtórka. - między pocałunkami odzywał się. Odchyliłam lekko głowę aby ten mógł mieć więcej dostępu do mojego ciała.
-Kocham cię wiesz ? - przeszedł do moich ust.
-Ja ciebie bardziej. - cicho wydyszałam.
Chłopak dobrał się do mojej bluzki.
-Nie Harry, Darcy się obudzi... - chwyciłam jego nadgarstki i odciągnęłam od siebie. Ten schował je za plecami.
-Pocałuj mnie. - rozkazał miłym głosem. Zdziwiona przybliżyłam się do niego i pocałowałam mocno. Moje ręce oplotłam na jego szyi. Poczułam jego perfumy. Zaciągnęłam się jego zapachem i przytuliłam mocniej do siebie pogłębiając pocałunek.
-Czas spać. Jutro do pracy. - odczepiłam się od chłopaka.
-Racja. - skinął głową - zajmuję pierwszy łazienkę. - zaśmiał się i puścił biegnąc w stronę ubikacji. Od razu pobiegłam za nim. Prześcignęłam go i wpadłam do pomieszczenia szybko zamykając drzwi. Harry wpadł na drzwi a ja zaczęłam się śmiać.
-O ty.. jeszcze zobaczysz. - zagroził.
W odpowiedzi dostał chichot. Również usłyszałam jego śmiech.

-

-Dobranoc. - powiedział gdy już leżeliśmy w łóżku.
-Dobranoc. - odpowiedziałam tuląc się do jego torsu.
-MAMOOOOOOOO ! - usłyszałam płacz córki.
-Harry..
-Pójdę - pocałował mnie w policzek i pobiegł do dziewczynki, a ja po chwili zasnęłam.



--


YYYYYYYYY....

poniedziałek, 18 marca 2013

Louis

Okryłam się mocniej moim czarnym płaszczem idąc w mocnej ulewie. Miałam jeszcze kilka ulic do przejścia, ale to zbyt za daleko. Skryłam się pod małym zadaszeniem gdzie było w miarę sucho. Koło mnie stał wysoki szatyn tyłem do mnie. Spojrzałam na niego, i przypomniał mi się Louis. Był identyczny, jednak jego fryzura bardziej stała. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie z chłopakiem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Chłopak słysząc mój szloch odwrócił się. Nie chcąc żeby mnie widział odwróciłam głowę w inną stronę. Jednak on chwycił mnie za łokieć i odwrócił do siebie.
-[T.I].. - najwidoczniej zdziwił się.
-Louis ? - zapytałam z nadzieją że to nie on.
-Co.. co ty tu robisz? - puścił mnie.
-Mieszkam. Raczej co ty tu robisz ? - oschle zapytałam.
-Ja..ja mieszkam nie daleko. - powiedział.
-Oh.. ja już może pójdę. - w moich oczach ponownie gościły łzy.
-Poczekaj - pociągnął mnie znów za łokieć. - porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym rozmawiać. Muszę iść do Lexi bo.. - ugryzłam się w język.
-Lexi ? - zapytał.
-Moja.. nasza córka. - powiedziałam odchodząc. Louis pobiegł za mną i zagrodził mi drogę.
-Jak to ? Nasza? - wypytywał.
-Nasza. - potwierdziłam. - zanim odszedłeś do.. Eleonor.. w ten sam dzień.. chciałam ci powiedzieć. Ale.. po co skoro przyszedłeś do domu i powiedziałeś że to już koniec. Wolałam żebyś nie zawracał mi głowy. - po moim policzku spłynęła łza.
-[T.I] ja..
-Gdzie Eleonor ? - przerwałam mu rozglądając się.
-Nie ma jej. Nie jesteśmy razem. - spuścił wzrok.
-Oh.. tak mi przykro. - powiedziałam z ironią po czym odwróciłam się i zaczęłam iść w przeciwną stronę.
-Poczekaj. - złapał mnie za rękę. - chciałbym cię przeprosić. Nie wiem co sie ze mną stało. To ciebie zawsze kochałem.
-A ja ciebie. Ale ty mi pokazałeś odchodząc ode mnie jak mnie kochasz. - spojrzałam w jego oczy. Można było dostrzec smutek i miłość. Świeciły od łez które za chwile miałyby wypłynąć zza jego powieki.
-Możemy zacząć od nowa ? Od zwykłej przyjaźni.? - zapytał z nadzieją.
-Louis.. nie wiem. Tyle lat cię nie widziałam..
-Rok - lekko uśmiechnął się. - nawet nie.
-Cicho.. ja się czuję jakby minęło kilka lat. - chłopak chwycił moją dłoń.
-Ja.. muszę wracać Louis. - spuściłam wzrok.
-Mogę iść z tobą ? Chcę ją zobaczyć. - wyszeptał bezgłośnie przez łzy.
-Chodź - westchnęłam cicho. Przecież nie mogę mu zabronić spotkania z córką.
Doszliśmy do mojego domu. Chłopak na chwilę przystanął i zawahał się. Jednak po chwili lekko uśmiechnął się gdy zobaczył małą Lexi idącą w moją stronę razem z opiekunką.
-Cześć kochanie - wzięłam ją na ręce i przytuliłam do siebie.
-Mama - odezwała się również ściskając mnie.
-To jest Louis.- pokazałam dziewczynce chłopaka. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo jest podobna do ojca.
Szatyn podszedł do mnie niepewnie i złapał za rączkę. Ta lekko uśmiechnęła się.
-Cześć, jak się masz ? -zapytał słodkim głosem.
Lexi ze wstydem przytuliła się do mnie zakrywając swoją buzię. Zaśmiałam się cicho z szatynem.
-[T.I].. wybacz mi. - spoważniał. - kocham cię.
Odłożyłam dziewczynkę na ziemię a ona od razu pobiegła do opiekunki. Ta wzięła ją i zniknęła za drzwiami domu.
-Jestem [T.I] - wyciągnęłam rękę w jego stronę.
-Louis - uścisnął ją i uśmiechnął się szczerze.
-Masz ochotę wejść ? Zaraz jeszcze bardziej zmokniesz. - uśmiechnęłam się lekko.
-Jeśli to nie problem. - odwzajemnił uśmiech.
-Za mną. - odwróciłam się i poszłam w stronę drzwi mojego domu. Louis poszedł w moje ślady, a po chwili znaleźliśmy się w holu. Rozebrałam mój płaszcz by zawiesić go na wieszaku.
-Proszę - pokazałam gestem ręki aby wszedł do salonu. Ten usiadł od razu na kanapie i spojrzał na mnie.
-Masz na coś ochotę ? -zapytałam z grzecznością.
-Nie dziękuję. - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się i usiadłam koło chłopaka. Nasza rozmowa zaczęła się od Lexi przez jedzenie do sławy Louisa. Rozmawiało mi się z nim jak z najlepszym przyjacielem, jakbym znała go od lat. A może kiedyś to się naprawi ? Poczekam.








piątek, 15 marca 2013

Niall

Kolejny raz muszę siedzieć sama w domu. Kolejny raz ma próbę i nie może spędzić ze mną czasu. Czuję się odrzucona. Może taka też jestem ?
Zaciągając się zapachem malinowej herbaty rozmyślałam nad wszystkim. Brakuje mi tamtego Nialla, teraz jest inny. Zmienił się nie do poznania. Nie ma dla mnie czasu. Od pewnego czasu w ogóle nie ma go przy mnie. Rano wstaje, idzie do studia, wraca wieczorem, je kolacje i idzie spać.
Powoli mnie to przerasta.
Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Podniosłam się z wygodnego fotela i odkryłam się kocem. Wstałam i powolnym krokiem skierowałam się do drzwi. Wiem kto to. Niall.
Otwarłam drzwi i ujrzałam uśmiechniętego blondyna. Mój nastrój był zupełnie przeciwny do jego. Wpuściłam go bez słowa do środka i wróciłam na moje miejsce. Ponownie chwyciłam za kubek i upiłam łyk parującego napoju. W tej samej chwili do salonu wszedł Niebieskooki. Spojrzał na mnie z uśmiechem którego nie byłam w stanie odwzajemnić. Chwilę później kucał już na przeciwko mnie trzymając za dłonie.
-Coś się stało ? - zapytał z przejęciem.
-Nie. - skłamałam. Chciałam mu wygarnąć to wszystko, ale ugryzłam się w język. Przecież nie mogę mu powiedzieć że nie ma chodzić na próby. Nie pozwolę, aby zmarnował sobie karierę przeze mnie.
-Na pewno ? Widzę, że coś ci jest. - musnął ustami moją dłoń.
-Na pewno. - odparłam sucho.
-[T.I] proszę powiedz mi. Wszystko zniosę, ale nie to że coś ci się dzieje. - nalegał.
-Jutro też masz próby ? - zmieniłam temat.
-Tak, wrócę późno. Ale.. - nie dokończył bo zauważył że po moim policzku spływa łza. - co jest ?
-O to chodzi, Niall. Nie masz dla mnie w ogóle czasu. Nie chcę mówić że masz przestać chodzić na próby ani wywiady bo nie chcę abyś zaniedbał karierę. - spojrzałam w jego oczy - najlepiej będzie jeśli usunę się z twojego życia, Niall. - wstałam z fotela i skierowałam się do góry. Wyciągnęłam walizkę i spakowałam do niej moje wszystkie rzeczy.
Po chwili do pokoju wparował Niall. Podszedł do mnie i odwrócił do siebie.
-Ale ja cię kocham - powiedział z łzami w oczach.
-Ja ciebie też, Niall. - starłam jedną łzę z jego policzka - ale ty masz karierę.. i jeszcze do tego .. nic.
-No powiedz ! - krzyknął.
-Jestem w ciąży, Niall. - powiedziałam zapinając walizkę.
-Kochanie proszę cię. Nie odchodź, proszę. Nie wytrzymam tego. - rozpłakał się.
Również po policzku spłynęło mi kilka łez. Chłopak stanął w progu nie pozwalając mi wyjść.
-Nie rób mi tego. Obiecuję ci, że będę miał więcej czasu. Zajmiemy się dzieckiem, proszę [T.I] - szlochał.
Ostatni raz posmakowałam jego ust i prześlizgnęłam się pod jego ręką. Poszłam na dół i założyłam kurtkę oraz buty. Chłopak zbiegł na dół i zatarasował mi drzwi.
-Żegnaj Niall - próbowałam tamować łzy jednak nie wychodziło mi to. Ponownie przedostałam się przez chłopaka i wyszłam z domu. Nie dawał za wygraną i pobiegł za mną. Nawet nie zdążyłam wyjść poza furtkę.
-Proszę cię. - klęknął przede mną i spojrzał na brzuch po czym opuszkami palców przejechał po nim przez koszulkę.
-Nial.. ty teraz obiecujesz. Za pół roku kiedy będę rodziła na pewno będziesz na próbie. Nie chcę takiego życia. Chcę cie mieć codziennie przy sobie, ale nie mogę ci zabronić chodzić na próby i spotkania związane z twoją karierą. - zmierzwiłam jego blond włosy a ten wstał. Przybliżył się do mnie i pocałował najmocniej jak tylko mógł. Odwzajemniłam go zawieszając moje ręce na jego szyję.
-Nie, [T.I]. Będę z tobą, zawsze kiedy będziesz chciała. Gdy będę na próbie możesz w każdej chwili zadzwonić, a ja zjawię się po chwili. Nawet kiedy będziesz chciała się tylko przytulić. Zjawię się zawsze i wszędzie. Ale nie pozwolę żebyś teraz mnie zostawiła, nie pozwolę na to. Rozumiesz ? - powiedział powoli zbliżając się do mnie. Pokiwałam lekko głową a ten ponownie mnie pocałował. - A przy okazji. W którym miesiącu jesteś ? -zapytał.
-Trzecim. - odpowiedziałam.
-Czemu nic nie powiedziałaś ? - zniżył się do mojego pasa i delikatnie przejechał ręką po moim brzuchu.
-Nie miałam kiedy. - speszona odpowiedziałam.
Uklęknął na jedno kolano a ze swojej kurtki wyciągnął małe pudełeczko.
-Wiem, że to nie jest jakiś najlepszy pomysł - otworzył je a moim oczom ukazał się piękny pierścionek - ale kocham cię ponad wszystko i chcę spędzić życie przy twoim boku. Wyjdziesz za mnie, [T.I]? - z iskierkami w oczach zapytał.
-Tak. - wyszeptałam prawie bezgłośnie. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Chłopak wsunął pierścionek na mój palec a zaraz po tym wstał i przytulił mocno, przez co oderwałam się od ziemi. Zakręcił się wokół własnej osi po czym odstawił mnie na ziemie i pocałował.
-Nie pozwolę, żebyś odeszła. - powiedział między pocałunkami.
-Nie odejdę. - jeszcze bardziej wpiłam się w jego usta.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

-

Taki jakiś. Banalny.

środa, 13 marca 2013

Zayn cz.2

Ponownie szłam tą samą drogą, o tej samej godzinie. Na przystanku zrobiłam to samo co cały miesiąc temu. Przed oczami miałam tylko twarz chłopaka. Nie mogłam chociaż przez chwilę zapomnieć o nim. To było jak słowa jakiejś pierwszej lepszej piosenki. Wchodzi w ucho i nie zapomina się jej. Tak samo miałam z Mulatem. Nawet nie wiem jak ma na imię ! Oparłam czołem o zimną szybę na chwilę zamykając oczy. Lecz po chwili mój spokój się skończył. Do autobusu wpadła grupka chłopaków. Z tego co słyszałam. Nadal miałam zamknięte oczy i myślałam o sytuacji sprzed paru tygodni.
-Ej.. Patrzcie jaka dupa. - usłyszałam szept jednego z nich. Otwarłam szeroko oczy i ze złością spojrzałam w stronę blondyna o podobnym ubiorze do mojego. Gwałtownym ruchem wstałam z plastikowego krzesła i podeszłam do niego. Od razu przywaliłam mu pięścią w nos. Złapał się za niego, a po chwili z jego nosa zaczęła wypływać krew.
-Nie. Masz. Prawa. Mnie. Tak. Nazywać. Rozumiesz ?! - co słowo robiłam przerwę.
-Dobra, dobra ! - podniósł ręce w geście obrony.
Po chwili uspokoiłam się i opadłam na najbliższe krzesło.
-[T.I] ? - usłyszałam nad sobą męski głos. Spojrzałam do gór i moim oczom ukazał się uśmiechnięty Mulat. Wytrzeszczyłam oczy patrząc na niego.
-Cz-cześć. - powiedziałam po chwili dukając.
-Co tu robisz ? - zapytał.
-Jadę do domu. A ty ? - odpowiedziałam.
-Ja też - uśmiechnął się. - Jestem Zayn.
W końcu. Zayn. Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę. Wstałam ale gdy poczułam zapach z jego ust odsunęłam się o krok. Z jego buz jechało alkoholem.
-Jesteś pijany - powiedziałam.
-Wypiłem tylko piwo. Nie martw się - powiedział dość poważnie.
-Co tu robisz ? -zapytałam.
-Jadę z imprezy. - uśmiechnął się lekko.
-Widzę. - spojrzałam na siedzącego blondyna który trzymał się za nos.
-Dowaliłaś mu. - powiedział.
-Nie lubię gdy ktoś uważa że jestem łatwa. I jeszcze tak mówi, przy mnie. - wytłumaczyłam.
-Rozumiem. - dopiero teraz zorientowałam się że nadal trzymamy się za ręce. Puściłam go chowając obie dłonie do czarnych jeansów.
-Może cię odprowadzę ? - zapytał.
-Skoro to nie problem. - powiedziałam.
-Żaden problem. - usiadł koło mnie i uśmiechnął się lekko.

Autobus stanął. Razem z Zaynem wyszłam z wozu kierując się powoli w stronę mojego domu.
-Może masz ochotę jutro gdzieś iść ? - zapytał po chwili speszony.
-Jasne - dodałam po chwili zastanowienia. - To tu.
Stanęliśmy przed domem gdzie mieszkałam.
-To .. może dasz mi twój numer ? -zapytał.
-Jasne. - wyciągnęłam swój telefon i podyktowałam mu cyferki.
-Masz nowy telefon - zauważył.
-Tak, kupiłam go niedawno. - pokazałam mu go.
-Zadzwonię. - powiedział odchodząc- cześć !
-Cześć. - powiedziałam ciszej gdy zniknął za rogiem.

-

KRÓÓÓÓÓÓÓÓÓTKIEEEEEEEEE -.-
Ale nie mam weny :c



wtorek, 12 marca 2013

Liam

"-Chcesz trochę ? - szatyn wyciągnął rękę z lodem w moją stronę. Językiem chwyciłam trochę truskawkowego loda i włożyłam go z powrotem do buzi. 
-Nie mam zadania z matmy. - powiedziałam po chwili w jego stronę. 
-Ja też nie, spisze się od kogoś. 
Uśmiechnęłam się do Brązowookiego a po chwili wybuchnęłam śmiechem. Na jego nosie była różowa plama po ziemnym lodzie. Starłam go koniuszkiem palca i zlizałam. Ten zachichotał cicho. "

Siedziałam na parapecie patrząc pusto w okno po którym leciały krople deszczu. Z moich oczu co chwilę wypływała słona ciecz, a oczy były podpuchnięte.
Dlaczego ? - to pytanie zadawałam dobie od kilku godzin.
Dlaczego mi nie uwierzył ? Głupia kłótnia a może zerwać przyjaźń. Upiłam łyk parującej, malinowej herbaty i położyłam kubek z powrotem obok siebie. Pociągnęłam krótko nosem i podciągnęłam kolana do mojej brody.

"-Liam ! - ktoś powiedział imię chłopaka. Odwróciliśmy się w stronę głosu a naszym oczom ukazała się dziewczyna z naszej klasy. Podeszła do Chłopaka. - Mam pytanie. 
-Hm? -zapytał. 
-Na serio jesteś gejem ?! - zapytała a moje oczy wytrzeszczyły się.
-Ogłupiałaś ? Pewnie że nie ! - lekko się zaśmiał. 
-Kto ci tak powiedział ?! - zapytałam po chwili. 
-No ty tak mówiłaś - odpowiedziała stanowczo. 
-Co ?! Ja tak nie mówiłam ! - krzyknęłam w stronę dziewczyny. 
Po chwili odwróciłam się a chłopaka już nie było koło mnie. Zauważyłam go w tłumie uczniów. Pobiegłam za nim i złapałam go za łokieć. 
-Liam przecież wiesz że jak bym tak nie powiedziała ! - krzyknęłam zatrzymując go.
Ten zamilkł i wyrwał się z mojego uścisku po czym poszedł. Ponownie poszłam za nim. 
-Wierzysz jej, a nie swojej przyjaciółce !? Dobra ! - ze łzami w oczach odeszłam od niego kierując się do łazienki. Po drodze spotkałam dziewczynę która powiedziała wszystko szatynowi. 
-Dziękuję ci ! - krzyknęłam w jej stronę.
-Ale.. - nie usłyszałam nic więcej bo wparowałam do łazienki z czerwonymi oczami. Na moje nieszczęście była tam moja koleżanka z innej klasy. Odwróciłam się i skryłam za drzwiami podpierając się o ścianę. Westchnęłam cicho aby mnie nie usłyszała. Jednak. Podeszła do mnie i złapała za ramiona. 
-Co się stało ? - z pocieszającym tonem zapytała.
-Nic. - krótko odpowiedziałam i podeszłam do umywalek. 
-No proszę. - powiedziała przytulając mnie.
-Później ci powiem. - skłamałam i wyszłam z łazienki. "

To stało się tak dawno..
Jeśli 'dawno' można nazwać dwoma tygodniami.

"Usiadłam w ławce ze zdenerwowaniem a zarazem smutkiem. Spojrzałam na szatyna a nasze oczy się spotkały. Od razu odwróciłam wzrok i otworzyłam książkę na podanej stronie na tablicy. 
Przez całą godzinę zerkałam na szatyna. Co chwilę nasze spojrzenia spotykały się. W końcu nie wytrzymałam. Podniosłam się z krzesła i podeszłam do biurka nauczycielki.
-Mogę iść do toalety ? - cichym głosem zapytałam. 
-Pewnie - odpowiedziała głośniej a ja szybkim krokiem wyszłam z klasy i z płaczem pobiegłam do toalety. Usiadłam na ziemi i schowałam twarz w kolana. Po paru minutach musiałam wracać do klasy. Podniosłam się z zimnej ziemi i starłam resztki z makijażu po czym wróciłam jakby nigdy nic do reszty klasy. Z powrotem usiadłam w ławce, a dzwonek zabrzmiał. Podniosłam się i wrzuciłam książki do plecaka. Po chwili od razu wybiegłam z klasy kierując się do szatni aby wziąć mój sweter.
Gdy już wychodziłam ze szkoły napotkałam Liama biegnącego w moją stronę. Próbowałam go jakoś ominąć lesz na marne. 
-[T.I]... - powiedział. 
-Daruj sobie, Liam. Wierzyłeś jej a nie mnie ? - zapytałam z wyrzutem. 
-Przepraszam.. - powiedział. 
-Nie masz za co. Cześć - wyminęłam go i szybkim krokiem skierowałam się  do autobusu."

-Kochanie ktoś do ciebie. - do pokoju weszła mama.
-Niech wejdzie - powiedziałam bez zastanowienia.
Spojrzałam z powrotem na szybę. Przymknęłam lekko oczy i starłam łzy z policzka.
-[T.I.]? - usłyszałam znajomy głos.
-Czego chcesz ? - cicho zapytałam.
-Przepraszam. - powiedział a ja odwróciłam się do chłopaka.
-Dlaczego mi nie wierzyłeś ? -zapytałam pociągając nosem.
-Nie wiem. - z zakłopotaniem odpowiedział.
-Przecież wiesz że bym ci tego nie zrobiła. Wiesz że bym tak nie powiedziała.
-Przepraszam. - spuścił wzrok.
Wstałam i przytuliłam się do chłopaka. Pociągnęłam ponownie nosem czując jego perfumy. Uśmiechnęłam się lekko i bardziej go ścisnęłam.
-Brakowało mi ciebie. - powiedziałam po chwili.
-Mi ciebie bardziej. - pogłaskał moje czoło.

-

Miało być smutne ale nie ._.
komentarz ?

poniedziałek, 11 marca 2013

Wszyscy

Usiadłam na drewnianym pomoście podpierając się dwoma rękami z tyłu i odchylając głowę. Przymknęłam lekko oczy i westchnęłam cicho.

"-Gramy w siatkę ? - krzyknął chłopak uśmiechając się. 
-Jasne - wszyscy odpowiedzieli chórem zmierzając ku boisku. 
Pozostawiliśmy rzeczy na małej ławeczce którzy zbudowali moi przyjaciele.  Ja usiadłam na niej upajając się gorącem słońca. 
-[T.I] nie grasz z nami ? - usłyszałam głos Mulata. 
-Nie, posiedzę tu. - lekko uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Skoro chcesz. - odwrócił się . " 

Te najlepsze chwile kiedyś muszą się skończyć. Dziecinne zabawy zaczęły nam się nudzić z powodu dorastania i przybywających nam lat.
Ptaki cicho świergotały, a słońce grzało w twarz. Zamoczyłam nogi w wodzie rozkoszując się jej zimnem.

"-Chodźcie popływać ! - zawołał Liam - na pomost. 
-Nie mam kostiumu - jęknęłam. 
-Nikt nie ma. - zaśmiał się Harry. 
-No ale.. - nie dokończyłam bo blondyn przewiesił mnie przez ramię i zaczął się kierować ku wodzie. Zaczęłam walić mu pięściami w plecy i krzyczeć ale w odpowiedzi usłyszałam tylko śmiechy. Po chwili i tak odpuściłam. 
-No a teraz plum - chłopak złapał mnie w pasie i wrzucił do rzeki.  Z zimna zadygotałam a ten zaczął się śmiać. 
-Pożałujesz. - wyszłam z wody po schodkach i zaczęłam go gonić. " 

Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się szeroko.
Brakuje mi tamtych chwil jak budowaliśmy bazę, a do tego trzeba było znać hasło żeby wejść. Brakuje mi tamtych dziecinnych gier na przykład w chowanego, policjantów i złodziei i inne zabawy które dawały pełno zabawy i zajmowały połowę czasu.
A teraz ? Teraz już nic nie jest tak samo. Poza tym że każdy przyjeżdża tu co roku.
Teraz jest inaczej. Może i widujemy się co roku ale to nie jest tak jak dawniej.
Nie ma tamtych czasów, wszyscy wydorośleli.

"-Gramy w chowanego ? - zapytałam z nadzieją.
-Niall szuka ! - krzyknął Harry uciekając. 
-Eh.. znowu ja ? Dobra.. 1..2..- zaczął liczyć a ja schowałam się w wysokiej trawie czekając aż doliczy do trzydziestu. "

Ponownie uśmiechnęłam się ale po chwili znikł z mojej twarzy. Z moich oczu zaczęły wypływać łzy.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy że aż tak to będzie boleć.

"-Co robimy ? - Louis jęknął ze znudzeniem.
-Może pojedziemy do sklepu ? Na rowerach ? - zapytałam.
-No to jedziemy ! - krzyknął Lou uśmiechając się szeroko." 

Spuściłam wzrok na taflę wody wiedząc że tamte chwile nie wrócą.
-Co tu robisz ? - usłyszałam głos Nialla za sobą.
-Myślę, siedzę.. - powiedziałam nie odrywając oczu od przeźroczystej wody.
-Nad czym myślisz ? - zapytał siadając koło mnie i wkładając stopy do zimnej cieczy.
-Nad przeszłością, nad nami wszystkimi. - starłam jedną łzę z policzka. Ten odwrócił wzrok na mnie i dopiero teraz zauważył że płaczę.
-Coś się stało ? - zapytał obejmując mnie ramieniem.
-Chcę aby wszystko wróciło. Chcę być dzieckiem i bawić się w głupie gry, budować domki na drzewie i śmiać się z byle czego. Chcę tamtych czasów. Pamiętasz jak wrzucałeś mnie do rzeki a potem uciekałeś śmiejąc się? Tego też mi brakuje. Zauważyłeś że tego już nie ma ? - pokiwał ze smutkiem głową. - No właśnie. Wszyscy wydorośleli. To mnie boli. Wszyscy zajmują się swoimi sprawami, a ja tylko chcę jednego, Niall. Chcę aby było jak dawniej. - rozpłakałam się.
-Też mi tego brakuje, ale wszyscy z wiekiem się zmieniają. -  powiedział ze smutkiem. - zawszę możemy powtórzyć parę wygłupów. - uśmiechnął się pocieszająco.
-Chciałabym. - oparłam się o jego ramię przymykając lekko oczy.

-

No i ogółem ten imagin.. bo ja jeżdżę co roku na wieś i to jakbym opowiadała ja. Chyba wiecie o co chodzi ?

niedziela, 10 marca 2013

Zayn cz.1

Szłam ciemnymi ulicami Londynu. Wiatr rozwiewał moje czarne włosy. Przeszły mnie dreszcze ponieważ miałam na sobie tylko skórzaną kurtkę, pod nią czarną koszulkę i tego samego koloru jeansy. Słychać było tylko tupot moich ciężkich glanów. Doszłam do przystanku autobusowego. Zatrzymałam się koło kosza na śmieci i wyciągnęłam z kurtki paczkę papierosów. Wzięłam jednego i szybkim ruchem z powrotem schowałam resztę do kieszeni. Zapaliłam go trzymając szlugę w ustach. Wpuściłam dym do płuc, a po chwili pozwoliłam mu wyjść z moich ust. Zrobiłam tak kilka razy, dopóki tytoń się nie skończył. Wrzuciłam pozostałości po papierosie do kosza i weszłam do autobusu który właśnie przyjechał. Usiadłam na końcu pojazdu chociaż i tak był pusty. Nie, na samym początku siedział chłopak. Widziałam tylko jego plecy otulone podobną kurtką do mojej i kruczoczarną czuprynę. Widać było jego wytatuowane ręce, całkiem jak u mnie.  Uśmiechnęłam się lekko, ponieważ Mulat był podobny do mnie.
Nagle autobus się zatrzymał. Nie chciałam ale musiałam wyjść. Podniosłam się z plastikowego krzesła i wyszłam z autobusu, ale ku mojemu zdziwieniu chłopak wyszedł za mną. Zaczęłam iść w stronę mojego mieszkania. Mulat nadal szedł za mną. Oboje szliśmy tupiąc ciężkimi butami. Latarnie migały, już od zbyt długiego świecenia. Ze spuszczoną głową szłam a moje włosy rozwiewał mocny wiatr. Wyciągnęłam z kieszeni mój smartphone który wypadł mi od razu z rąk. Upadł na twardy beton a ja przez przypadek dobiłam go ponieważ kopnęłam go twardym butem. Ten roztrzaskał się na kawałki.
-Kurwa. - krzyknęłam do siebie.
-Coś nie tak ? - usłyszałam głos.
-Hm.. poza tym że mój telefon się roztrzaskał to wszystko okej. - powiedziałam z ironią w głosie przewracając oczami.
-Pomogę ci. - kucnął przy mnie i zaczął zbierać kawałki telefonu.
-Po co ? Roztrzaskał się na kawałki ! - powiedziałam wstając. Po chwili kopnęłam pozostałości po telefonie a one wpadły na ulicę. Wkurzona  usiadłam na chodniku. Wyciągnęłam jedną fajkę i zapaliłam ją rozkoszując się jej zapachem i smakiem. Wpuściłam dym z ust robiąc małe kółeczka.
-Ojciec mnie ukatrupi jak się dowie. - powiedziałam chowając twarz w dłoniach trzymając w palcach papierosa.
Mulat usiadł koło mnie i również zapalił. Siedzieliśmy w ciszy, słychać tylko było samochody przejeżdżające po ulicy. Zmierzwiłam moje włosy jedną ręką i westchnęłam.
-No nic. Muszę iść. - wstałam i zgasiłam dymiącego papierosa. Bez słowa odeszłam od chłopaka jednak on pobiegł za mną. Chwycił mnie za łokieć i odwrócił do siebie.
-Odprowadzę cię - powiedział.
-Dam radę sama dojść. - warknęłam ponownie odwracając się aby odejść.
-Powiedz mi jak masz na imię ? - zapytał.
-[T.I]. - odpowiedziałam wyrywając łokieć z dłoni chłopaka.
-Spotkamy się jeszcze ? - zapytał z iskierkami w oczach.
-Możliwe - uniosłam jeden kącik ust do góry, po czym odwróciłam się zostawiając Mulata na środku ciemnej ulicy. Nadal lekko uśmiechając się skręciłam do ciemnej uliczki tracąc chłopaka z oczu.
Więcej go nie spotkałam..
-

No i jak ?

sobota, 9 marca 2013

Louis.

Szłam korytarzem szkolnym trzymając za rękę Louisa. Przechodziliśmy obok dziewczyn które uśmiechały się do niego lub rozbierały wzrokiem. Za każdym razem szatyn obracał się i spoglądał na dziewczyny. Powoli nie wytrzymywałam. Przeszliśmy obok największego plastika w szkole. Jej prawie białe włosy i piersi na wierzchu prowokowały chłopaków. Louis ponownie obejrzał się do tyłu i zmniejszył ucisk naszych dłoni. Wyrwałam rękę i szybkim krokiem aby zgubić chłopak popędziłam do sali z Matematyki. Usiadłam w ostatniej ławce. Po chwili w klasie pojawił się Szatyn. Szukał mnie. Spojrzał w moją stronę i podszedł do mnie.
-Idź stąd. - powiedziałam rozpakowując książki.
-Coś zrobiłem ? - zapytał smutno.
-Ciągle oglądasz się za innymi dziewczynami ! Co ty myślisz że ja nie widzę ? To się mylisz Louis. A teraz stąd idź. Nie chcę cię widzieć. - powiedziałam podpierając się łokciami o ławkę, schowałam twarz w dłoniach czekając na wyjście chłopaka. Jednak nadal tam stał.
-[T.I] ja kocham tylko ciebie ! - powiedział głośno a oczy całej klasy spojrzały na nas.
-Nie wmawiaj mi tu kłamstw. Daruj sobie, Louis. - w moich oczach pojawiły się łzy.
-Mówię ci przecież że tylko ciebie kocham. Proszę uwierz mi - prawie szlochał. Złapał mnie za rękę i pogłaskał kciukiem po knykciach po cym lekko pocałował. Nie odwzajemniłam pocałunku. - uwierz mi.
-Po co odwracasz się za każdą dziewczyną ? Przecież wiesz że każda na ciebie leci. - z wyrzutem powiedziałam.
-Słuchaj. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu. Nikogo nie kochałem nigdy tak jak ciebie. Nie zdradzam cię ani nic z tych rzeczy. Każda na mnie leci - trudno. Ty ukradłaś moje serce i zawsze już będzie twoje. Kocham cię. - przyłożył swoją dłoń do mojego policzka ,a po chwili pogłaskał mnie po nim.
-Też cię kocham. - przytuliłam się do niego.
-No, no. - usłyszałam znajomy głos - Louis a co z nami ? Przespałeś się ze mną i co ? Zostawisz mnie ?
Odczepiłam się od chłopaka i spojrzałam na blondynkę. Ten spojrzał na mnie a w moich oczach można było dostrzec łzy.
-Na prawdę mnie zdradziłeś ? - zapytałam prawie szlochając.
-Nie, ona kłamie. Nie wierz jej ! - powiedział głośno a ta się zaśmiała.
-Pomyślałam że powinnaś wiedzieć. - spojrzała w dół na swoje buty.
-Louis.. - z mojego policzka poleciała łza. - to prawda ?
-Nie ! Przecież ci mówiłem.! Nie spałem z nią, ani nikim innym. - tłumaczył.
Zeszłam z wysokiego krzesła i podeszłam do blondyny po czym spoliczkowałam ją mocno. Ta złapała się za obolałe miejsce. Wyszłam z klasy a później do łazienki żeby ochłonąć.
-Nie. On mnie nie zdradził. On mnie kocha. - wmawiałam sobie w myślach. Przepłukałam twarz zimną wodą i wyszłam z pomieszczenia kierując się z powrotem do klasy. Siedział tam Louis ze spuszczoną głową.
-Powiedz mi prawdę. - po chwili odezwałam się stojąc na przeciwko Louisa.
-Przecież mówię. - spokojnym głosem odpowiedział. - nie wierzysz mi ?
-Wierzę. Ale chciałam to usłyszeć z twoich ust.
-Nie zdradziłem i nie zdradzam cię. - wyjaśnił łapiąc mnie za rękę. Przybliżył się do mnie, i poczułam jego malinowe wargi. Odwzajemniłam pocałunek jeszcze bardziej go pogłębiając.
-Tak bardzo cię kocham. - wtulił noc w moje włosy.
-Ja ciebie też, Louis. - wciągnęłam jego perfumy zapominając o niedalekiej przeszłości.

--
Huehuehe i jak ?

czwartek, 7 marca 2013

Liam

-Dajcie mi wszyscy spokój ! - do mieszkania wpadł wściekły Liam a za nim chłopaki.
-Liam ! - krzyknęłam - co jest ?
-Nic - warknął.
-Liam. - złagodniałam.
-Mówię że nic, kochanie - również trochę się uspokoił. Ale po chwili znów kipiał złością.
-Uspokój się i mi powiedz ! - zezłościłam się.
-Danielle.. ona...- spuścił wzrok.
-Ona co ? - zapytałam.
-Jest w ciąży. - dokończył Zayn.
-Ale.. ale jak to ?! Zdradziłeś mnie ? - patrzałam na niego wyczekująco.
-[T.I.].. - chwycił mnie za dłoń którą od razu wyrwałam.
-Brzydzę się tobą. I wiesz co ? Gwarantuje ci że nie zobaczysz już mnie ani twojego dziecka. Idź do Danielle. - powiedziałam płacząc.
-Jesteś w ciąży ? Ale jak to ? - zapytał.
-Nie wiesz jak się robi dzieci ?! Za dwadzieścia minut już mnie tu nie będzie. Nie musisz się obawiać. Nie będziesz musiał opiekować się naszym dzieckiem. - szybkim krokiem skierowałam ku naszej sypialni. Wyciągnęłam moją czarną walizkę i wpakowałam do niej moje wszystkie rzeczy. Od ubrań do kosmetyków i innych rzeczy. Z trudem zamknęłam ją i zniosłam na dół.
-[T.I].. proszę. Wybacz mi. - miękko powiedział i chciał przytulić ale odsunęłam się. - ja cię kocham.
-Nie kochałeś jak pieprzyłeś się ze swoją byłą ! - wyrzuciłam z siebie wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
-
Usiadłam na małej ławeczce. Po moim policzku spływały miliony łez a moje życie się zawaliło. Pogłaskałam się po brzuchu przez czarną koszulkę.
-Będzie dobrze, kochanie. Przejdziemy przez to razem. - mówiłam do lekko okrągłego brzuszka. - będzie dobrze.
Starłam jedną z łez i podniosłam się z drewna chwytając za rączkę bagażu. Robiło się ciemno więc postanowiłam przenocować w hotelu.
-
Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Z przymrużonymi oczami spojrzałam na ekran. Odebrałam.
-Cześć Christian. - odezwałam się pół-przytomna.
-Obudziłem cię ? -zapytał.
-Nie. Coś chciałeś ? - przetarłam jedną ręką oczy.
-Spotkać się. - odpowiedział.
-Dobrze- uśmiechnęłam się do siebie - a więc o której i gdzie ?
-O 13 pod Big Benem. - wiedziałam że również się uśmiechnął.
-Okej. Pa. - powiedziałam.
-Pa - rozłączyłam się.
Wiedząc że już nie zasnę wstałam i poszłam się umyć. Co chwilę myślałam o wczorajszej sytuacji. Przez to łzy cisnęły mi się do oczu. Od razu odganiałam czarne myśli wiedząc że muszę zapomnieć o Liamie.
-
-Cześć - klepnęłam wysokiego szatyna w ramię a ten gwałtownie się obrócił.
-Cześć [t.i]. - przytulił mnie.
-A więc jaki jest powód spotkania.? - zapytałam.
-No więc.. - patrzył z zakłopotaniem na stolik przy którym siedział Liam. - proszę nie gniewaj się.
-Słuchaj. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać, rozumiesz? - powiedziałam przymykając powieki by łzy nie wyciekły mi z oczu.
-Nie musisz. - przytulił mnie - przepraszam [t.i].
-Mhm..
-A tak w ogóle.. to chciałem ci powiedzieć.. chcę ci pomóc z wychowaniem dziecka. Nie będę się podawał za jego ojca, ale po prostu chcę ci pomóc. - ciepło uśmiechnął się.
-Jej.. Christian.. tak bardzo ci dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - zawiesiłam ramiona na jego szyi.
-Kocham cię.. - powiedział - tak po przyjacielsku - od razu dodał widząc moją minę.
-Dziękuję - po moim policzku spłynęła łza.
-Może masz ochotę na kino ? -zapytał z iskierkami w oczach.
-Jasne. - uśmiechnęłam się lekko aby nie martwić Christiana.

~*~

-Kochanie co się stało ? - usłyszałam za sobą głos mojego Narzeczonego.
-Widzisz ? - pokazałam palcem na znaną nam obu sylwetkę. Pchnęłam wózek ale zbyt późno się odwróciłam.
-[T.I] ? - szatyn wstał z małej ławeczki i niepewnie podszedł do mnie.
-Liam. - powiedziałam patrząc na małą dziecinkę leżącą w wózku. - czego chcesz ?
-Ja.. - w tym momencie podszedł do mnie Christian i objął w talii. - Christian ?
-Cześć - powiedział sucho.
-Możemy porozmawiać ? -zapytał.
-Mów. Nie mam nic do ukrycia przed moim narzeczonym. - powiedziałam ściskając rączkę wózeczka.
-Narzeczonym ? - posmutniał.
-Dobra mów czego chcesz. - powiedziałam.
-Chcę cię przeprosić i powiedzieć że Danielle nie była z mną w ciąży. - po jego policzku spłynęła łza. - i chciałem powiedzieć że nadal cię kocham. Nie chciałem cię zdradzić.
-Muszę już iść. - wypaliłam po chwili wpatrywania się w szatyna.
-[T.I].. poczekaj - złapał mnie za łokieć.
-Tak ?
-Czy to nasze dziecko ? - patrzył na bobaska.
-Nie. Poroniłam zaraz po naszym zerwaniu. To dziecko Christiana. - spuściłam wzrok.
-Rozumiem - nie krył łez.
-Żegnaj Liam. - powiedziałam odwracając się.
Ten nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się we mnie. Ostatni raz odwróciłam się do niego. Płakał. Ale kochałam Christiana. Odeszłam z myślą że dobrze postąpiłam chociaż nadal czułam coś do Liama.

-

NO i kolejny ;D
koment ?


wtorek, 5 marca 2013

Harry

Odgarnęła jedną ręką swoje rude, kręcone włosy. Podparła się lewym łokciem o blat ławki w której siedziała. Uśmiechnęła się pokazując swoje dołeczki widząc że na nią patrzę. Zarumieniłem się i spojrzałem w innym kierunku. Tak piękna. [T.I.].
-Panie Styles jaka będzie odpowiedź ? - wysoka kobieta zagrodziła mi widok na dziewczynę. Z założonymi rękoma patrzyła na mnie wyczekująco. Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Tym razem puszczę na to oko. Ale następnym razem pójdziesz do dyrektorki. W ogóle mnie nie słuchasz Harry ! Zostań po lekcji. - odwróciła się i powróciła z powrotem do swojego biurka.
-
Zabrzmiał wyczekiwany przeze mnie dzwonek. Wstałem i spakowałem swoje książki . Przewiesiłem plecak przez jedno ramię i gdy chciałem już wyjść z klasy usłyszałem chrząknięcie za sobą. Odwróciłem się przewracając oczami.
-Harry. Byłeś świetnym uczniem. Dlaczego teraz tak się opuściłeś w nauce ? - powiedziała na jednym wydechu.
-Ja.. ja nie wiem proszę pani. - grzecznie odpowiedziałem.
-Czy coś się dzieje w domu? W szkole ? -zapytała miękko.
-Nie ! Nic z tych rzeczy. - złapałem się za kark.
-Powiedz mi, Harry. Może da się coś zrobić ? - nalegała.
-Da się wyleczyć z miłości ? - uległem.
Uniosła brwi ze zdziwienia i uśmiechnęła się.
-A więc o to chodzi.. - podeszła do mnie bliżej. - czy ty panna [T.I] jest twoją miłością ?
-Skąd pani wie ? - zapytałem patrząc na nią.
-Widać jak na nią patrzysz. Zauważyłam to. Dlaczego nie zaprosisz jej gdzieś ? - zapytała.
-Jestem tchórzem. - w tym momencie zauważyłem że zwierzam się mojej nauczycielce. - przepraszam ja już pójdę. Zaraz mam lekcje.
Odwróciłem się i wyszedłem z sali kierując się na lekcję matematyki.
-
Stała tam. Rozmawiała z przyjaciółką i chichotała. Na jej widok zmiękły mi kolana.  Uśmiechnąłem się do siebie. Podszedłem do ściany i zrzuciłem ciężki plecak z ramienia. Zaraz po tym usiadłem na ziemi podkulając lekko kolana do brody.
-Przepraszam ? Czy posuniesz się na chwilę ? Siedzisz na mojej torbie. - usłyszałem jej anielski głos. Skierowałem wzrok ku dziewczynie i z zakłopotaniem na twarzy wstałem podając jej torbę.
-Przepraszam. - burknąłem pod nosem. Moje kolana rozmiękły na jej promienny uśmiech.
-Nic się nie stało. - powiedziała nadal się uśmiechając.
-Czy.. czy masz może ochotę na.. na kawę po szkole ? - wypaliłem po chwili.
Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze bardziej i pokiwała głową.
-Czekałam na to. - musnęła wargami mój polik i odeszła.
Zaśmiałem się cicho kręcąc głową z mojej głupoty.
Jedno pytanie, jedna odpowiedź a moje życie stało się lepsze.
--
i jak ?