niedziela, 15 września 2013

Zayn

Dotknęłam jego czarnych jak noc piór. Przejechałam po nich opuszkami palców. Nadal nie dowierzając pociągnęłam za jedno z nich. Mulat wzdrygnął się po czym delikatnie złapał za moje nadgarstki.
-Proszę, nie ciągnij. - wyszeptał.
-Przepraszam. - speszyłam się i ponownie przejechałam palcami po długości wielkich skrzydeł. - to.. to niesamowite.. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-To było zbyt trudne.. bałem się i nie mogłem dopuścić by ktoś inny się o tym dowiedział. - mówił cicho.
-W takim razie dlaczego mi powiedziałeś? - zapytałam nadal podziwiając jego skrzydła.
-Ufam Ci. - szepnął odwracając się do mnie. - i bardzo cię kocham.
-Ja Ciebie też. - podniosłam się na palcach i złożyłam głęboki pocałunek na jego ustach.
Wtuliłam się w nagi tors Zayn'a. On objął mnie w pasie i pocałował w czoło.
-Popatrz, zorza. - pokazał palcem na kolorowe niebo. Spojrzałam w górę i uśmiechnęłam się szeroko. - masz ochotę zobaczyć ją bliżej?
-Na prawdę? - spojrzałam mu w oczy a ten uśmiechnął się i wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Zachichotałam splatając dłonie na jego karku.
Wlecieliśmy w kolorową mgłę. Z każdej strony widoczny był inny kolor, a na nich migotały lekko światełka. Mulat wziął moją rękę i włożył do niebieskiej mgiełki. Zacisnął ją tak jakbym coś trzymała i wyciągnął.
-Masz tą buteleczkę na łańcuszku przy sobie? - zapytał.
-Wiedziałam że nie dajesz mi jej bez powodu. - zaśmiałam się i sięgnęłam drugą ręką po naszyjnik do spodni. Podałam mu ją, a ten pociągnął za korek. Ponownie chwycił moją rękę i przyłożył mi do ust. Wcisnął palec pomiędzy moje palce tak, że utworzyła się dziurka. Otwór buteleczki odwrócił na koniec dziurki. Wyglądało to tak, jakbym chciała nadmuchać butelkę przez rękę.
-Dmuchnij lekko. - rozkazał, a jego oczy zaświeciły się.
Wypełniłam jego polecenie i lekko dmuchnęłam, wypełniając pojemniczek niebieską mgłą. Mulat szybko wziął ja i zakręcił butelkę.
-Teraz nie denerwuj się tylko złap mnie za ręce - powiedział i chwycił moje dłonie. Zdenerwowana i z obawą że spadnę z wysokości kilometra wysokości na ziemię, próbowałam się wykręcić z jego dłoni i złapać za kark. - mówiłem nie denerwuj się. Wiem co robię.
Zaufałam mu i chwyciłam jego ręce. Poczułam jak unoszę się nad ziemią trzymając Mulata teraz tylko za jedną rękę. Po chwili ją puścił. Spojrzałam w dół. Unosiłam się sama, bez niczyjej pomocy w powietrzu między zorzą polarną.
-Odwróć się - szepnął mi do ucha lekko się uśmiechając. - sama.
Zrobiłam to. Poruszyłam się latając!
Zayn odchylił moje włosy i położył buteleczkę na mojej klatce piersiowej. Łańcuszek zapiął, by buteleczka mogła swobodnie wisieć na mojej szyi. Uśmiechnęłam się szeroko i ponownie odwróciłam do Mulata.
-Jak to zrobiłeś? - zapytałam patrząc w dół. Ciemnowłosy zaśmiał się cicho i zamknął mnie w uścisku.
-To magia. - szepnął mi do ucha - magia naszej miłości. Tylko ona pozwala mi na takie rzeczy. Gdy Anioł nie ma swojej ukochanej i nie jest kochany, nie może robić takich rzeczy. Ja spróbowałem i udało się.. To znaczy że mnie kochasz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo - spojrzałam na jego pełne usta. Mulat zauważył to i wpił się mocno w moje wargi. Delikatnie przejechał językiem po moim uzębieniu. Kilka razy przygryzł moją wargę i pociągnął. Zachichotałam gdy ponownie tak zrobił.
Zayn zleciał na dół. Dotknęłam stopami mokrej trawy, nadal całując chłopaka. Jego delikatne pocałunki przyprawiały mnie o dreszcze i przypominały o tym że jestem tylko jego.
-Mój aniele. - szepnął mi wprost do ust.
-Wiem, że się nie zgodzisz, ale proszę. Zmień mnie. Wiem, że możesz, nie jestem głupia. - powiedziałam speszona. Mulat westchnął głośno.
-To boli. - szepnął bezgłośnie. - nie chcę cię skrzywdzić.
-Jestem w stanie cierpieć, by zostać z tobą na zawsze. Wiem, że jesteś nieśmiertelny - nalegałam. - proszę.
Ciemny wyciągnął ze swoich czarnych spodni zwykłą, lekarską strzykawkę i pobrał sobie krew. Czarna ciesz wpływała do przeźroczystego pojemniczka. Zdenerwowana nastawiłam rękę. Mulat przyłożył igłę do mojego przedramienia i delikatnie wbił strzykawkę w moją skórę. Przymknął lekko oczy i odepchnął mnie, tak że poleciałam na ziemię. Przy okazji wstrzyknął krew i wyciągnął igłę.
Uderzyłam ciałem o mokrą trawę. Na chwilę straciłam panowanie nad ciałem i przestałam widzieć oraz słyszeć. Leżałam bezwładnie na ziemi czekając na moją przemianę.
Przeszył mnie zimny, bolący dreszcz po całym ciele. Wykrzywiłam się odzyskując panowanie nad ciałem oraz straconymi przed chwilą zmysłami. Mulat stał odwrócony do mnie tyłem by nie widzieć mojego cierpienia które zapewne zaraz nastąpi.
Znów ten ból, tylko o cztery razy mocniejszy. Jakby ktoś rozerwało moje ciało na pół. Krzyknęłam głośno, a po moim policzku spłynęła łza.
Poczułam jak powoli unoszę się w powietrzu.
Na plecach zaczęły mi wychodzić pojedyncze pióra, a zaraz całe skrzydła. W tym momencie wygięłam się w łuk i krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam. Opadłam na ziemię z głośnym hukiem.
Mulat podszedł do mnie i złapał za dłonie po czym delikatnie pocałował w czoło.

-

-Teraz rozłóż skrzydła i pochyl się! - krzyczał z dołu przepaści. Ja wykonałam jego polecenie i wzięłam rozbieg. Skoczyłam z urwiska. Ciepły wiatr zalał moją twarz. Prawie straciłam równowagę, ale po chwili odzyskałam ją, gdy Mulat złapał mnie za dłonie. - jeszcze dużo pracy przed nami.
-Mamy aż całą wieczność. - uśmiechnęłam się i przyciągnęłam do siebie chłopaka, smakując jego ciepłych warg.

-

Eww <3 jezu ale krótkie

3 komentarze: