Co noc śnisz mi się, w dzień zaś nie mogę przestać o tobie myśleć. W mojej wyobraźni nasza miłość jest piękna, nie do rozdarcia. Przy każdym kroku widzę przed oczami obraz nas. Tak, nas kochanie. Gdy patrzę w białe chmury widzę twoją uśmiechniętą twarz, a w nocy twoje imię napisane gwiazdami. Jesteś jak cały mój świat, który dodaje mu barw przez jeden uśmiech. Pełno kolorów wiruje wokół gdy myślę. Moje życie staje się piękniejsze, gdy myślę o tobie. W snach tulisz mnie do siebie i całujesz. Nie rozstajemy się.
Ostatnio miałem sen, że byliśmy na plaży. Śmialiśmy się, potem cię pocałowałem a ty przytwierdziłaś mnie do ziemi i usiadłaś na mnie. Wtopiłem palce w twoje kręcone włosy a ty zachichotałaś dalej mnie całując. Niestety obudziłem się.
Wiesz jaki jest największy problem?
Że ciebie nie ma. Nie wiem czy istniejesz. Wymyśliłem ciebie i zakochałem się w kimś kto może nie istnieć. Nie wiem jak masz na imię, ile masz lat. Po prostu wiem jak wyglądasz. Nie wiem jaki masz głos. Słyszę tylko twój piękny śmiech. Podróżuję po świecie, na każdym koncercie szukam ciebie w tłumie, chociaż wiem że nie musisz lubić mojej muzyki. Muzyki One Direction. Może słuchać rapu, rocka, muzyki klasycznej.. to jest takie skomplikowane. Trudne.
Ciebie nie ma.
Nie wiem czy będziesz.
Możesz nie istnieć, a ja robię sobie nadzieję, że cię spotkam.
Mogę się tobie nie spodobać. I co wtedy ? Popadnę w załamanie. Nie wytrzymam, będę rozdarty. Jestem rozdarty..
-
Wszedłem na scenę zaraz po Louisie. Tłum wszystkich Directioners zaczął piszczeć i wykrzykiwać nasze imiona. Uśmiechnąłem się do nich i pomachałem ręką, zaraz po tym usiadłem na jednym z wzmacniaczy, trzymając w ręce mikrofon. Przez chwilę wahałem się nad zostaniem na scenie czy powiedzeniem Paul'owi że się źle czuje. Nie chciałem pokazywać mojego doła przed kilkoma tysiącami fanów. Zostałem, dla nich.
Rozbrzmiała piosenka "Little Things". Westchnąłem cicho do mikrofonu, a po chwili zacząłem śpiewać moją zwrotkę. Momentalnie pomyślałem o tobie i upuściłem mikrofon zbiegając ze sceny. Chłopaki pobiegli za mną nie zważając na to że piosenka nadal leci. Zamknąłem się w łazience szlochając cicho. Oparłem się o drzwi, które powoli były rozwalane przez chłopaków. Usiadłem na zimnych kafelkach, kuląc nogi.
Ktoś zapukał. Nie odzywałem się. Znowu.
Wstałem i otwarłem drzwi. Grupka chłopaków rzuciła się na mnie. Pytali o co chodzi, co się stało. Ja milczałem jak grób. Oni puścili mnie, a ja wróciłem na scenę. Przeprosiłem fanów za to że uciekłem. Przeanalizowałem cały tłum, aż w końcu zobaczyłem kogoś. To Ty !
-Proszę zróbcie mi przejście. - poprosiłem a oni rozeszli się, tworząc jeden szeroki pas. Zbiegłem ze sceny, rozpędzając się tak, że prawie upadłem. Mój mikrofon wyrzuciłem za siebie i dalej biegłem, chociaż mój obraz zamazywał się przez łzy. W końcu dotknąłem cię, a ty odwróciłaś się i z uśmiechem, ale i zdziwieniem odezwałaś się. Nie wiem co powiedziałaś, byłem za bardzo wpatrzony w twoje oczy.
-Śniłeś mi się, wiesz ? - twój głos rozbrzmiał, a ja przytuliłem cię z całych sił.
-Ty mi też. - szepnąłem ci do ucha. Zrobiłaś dziwną minę, ale nadal tuliłaś mnie do siebie.
Pachniałaś wanilią pomieszaną z wiśnią, a twoje włosy kokosem. Tak jak w moich snach miałaś brązowe oczy i piękną urodę. Byłaś taka sama.
Złapałem cię za rękę i poprowadziłem na scenę. Zdezorientowana szłaś za mną trochę się wahając. Zapewniłem cię, że nic się nie stanie. Stanęłaś na środku sceny, a ja obok ciebie. Chłopaki zdziwieni moim zachowaniem wycofali się do tyłu.
-Zapewne weźmiecie mnie za idiotę, ale muszę to powiedzieć. - zacząłem. - od pewnego czasu miewałem sny i myśli o jednej dziewczynie. Była piękna jak zachód słońca, jej brązowe oczy wpatrywały się we mnie, a śmiech rozbrzmiewał co chwilę. Zakochałem się, w kimś kto mógł nie istnieć. Co chwilę przez myśl przechodziła mi Ona. Myślałem że mi przejdzie, ale nie. A teraz znalazłem ją, stoi obok mnie. Na pewno teraz odejdzie z myślą że jestem psychicznie chory, ale musiałem to powiedzieć. - zakończyłem puszczając twoją rękę i odwróciłem się na pięcie.
-Liam.. - powiedziałaś ledwo słysząc, na jej słowo odwróciłem się. - niesamowite.
Rzuciłem mikrofon Zaynowi i podszedłem do ciebie. Przybliżyłem się do twojego ucha.
-Powiedz mi jedną rzecz. Jakie jest twoje imię ? - wyszeptałem.
-[T.I]. - powiedziałaś kładąc ręce na moje ramiona.
-Kocham cię, [T.I]. - powiedziałem trochę głośniej i oddaliłem się od twojego ucha.
Ty uśmiechnęłaś się słodko, a po chwili zatopiłem się w twoich ustach. Tłum ludzi zaczął piszczeć i wiwatować. Ja rozkoszowałem się twoim smakiem, twoim zapachem.
"Niech nasza droga będzie wspólna.
Niech nasza miłość będzie potężna.
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać."
-
Dziękuję !
Po majówce wracam !