-[T.I] ! Poczekaj! - Chłopak szedł za mną i wołał głośno.
Zaczęłam iść jeszcze szybciej, aby uciec najdalej od niego. Po policzku spłynęła mi łza którą starłam automatycznie. - Poczekaj ! Daj mi wytłumaczyć.!
Zatrzymałam się i stałam tyłem do blondyna dopóki nie podszedł do mnie. Odwrócił do siebie i spojrzał w oczy.
-Co chcesz tłumaczyć ? Że po prostu pieprzyłeś się z jakąś laską w naszym domu ? Nic tu do wyjaśnienia. - mówiłam spokojnie a moje oczy zaszkliły się.
-To nie tak. Proszę.. - złapał mnie za rękę ale od razu wyrwałam się mu.
-Brzydzę się tobą, zostaw mnie. Z nami koniec, Niall. - wyrzuciłam z siebie słowa prosto w oczy chłopakowi. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam zostawiając go na środku ulicy.
-
-Ktoś do ciebie [T.I] - usłyszałam głos mojej współlokatorki Jess.
-Już idę - wstałam odkładając kubek z herbatą i podreptałam do dziewczyny.
Nie odwracając wzroku od ziemi przeszłam do holu. Podniosłam wzrok i zobaczyłam chłopaka w czarnej bluzie i blond włosach. Na jego oczach spoczywały ciemne okulary przez co nie wiedziałam kim jest.
-Zostawię was. - Blondynka odeszła do salonu. Gdy już nie został po niej ślad odezwałam się.
-W czym mogę pomóc? - zapytałam.
W tym momencie chłopak ściągnął kaptur i okulary. Ujrzałam jego błękitne tęczówki. Ze smutnym wzrokiem wyczekiwał aż coś powiem. -Czego chcesz ? -warknęłam.
-Chcę cię przeprosić. Chcę się wytłumaczyć. Proszę.. Kocham Cię. - spojrzał na mnie ze smutkiem.
-Po dwóch latach przychodzisz i mówisz że chcesz się wytłumaczyć ? - mój ton podniósł się.
-A jak twoim zdaniem miałem ci to wcześniej powiedzieć ? Szukałem cię, dzwoniłem, pisałem. Nic. Dopiero teraz cię odnalazłem. - mówił spokojnie.
-Nie mamy o czym rozmawiać Niall. Zdradziłeś mnie. Gdyby to jeszcze.. - nie dokończyła bo przerwał nam męski głos.
-[T.I] kto to ? - zza drzwi wyszedł mój chłopak Zayn. Gdy zobaczył blondyna zmarszczył brwi. - Co ty tu robisz ?!
-T-to twój chłopak ? - zapytał a jego oczy zaszkliły się. - Zayn.. mój przyjaciel.
-Tak, Niall. Po tym jak zerwaliśmy on mnie pocieszał.. i wyszło tak. W przeciwieństwie do ciebie on mnie nie zdradził. - powiedziałam oschle łapiąc za rękę Mulata.
-Ja..ja.. - nie umiał wydusić z siebie słowa.
-Niall idź już - powiedziałam spuszczając wzrok na dół.
Odwrócił się i szybkim krokiem oddalił się od mojego domu. Zatrzasnęłam drzwi i opadłam na ziemię płacząc.
-[T.I].. co jest ? - zapytał kucając koło mnie.
-Ja tak bardzo go kocham..- wybuchłam płaczem.
-Dlaczego mu nie wybaczysz ? Przecież nie chciał. Wiem że to dziwne.. ale jednak gdyby cię nie kochał to by nie szukał. - tłumaczył mi głaszcząc po włosach.
-Dziękuję ci że udawałeś. - podniosłam się i wybiegłam z domu za blondynem. Szedł powoli ze spuszczoną głową. Podbiegłam do niego i odwróciłam do siebie po czym od razu wpiłam się w jego usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek i złapał mnie w talii.
-A co z Zaynem ? -zapytał gdy oderwał swoje usta od moich.
-On... udawał. - powiedziałam.
-Dlaczego ? -zapytał ze zdziwieniem.
-Nie ważne.. - znów go pocałowałam.
-
Wiem że krótki PRZEPRASZAM.
Nie mam weny. ;//
środa, 27 lutego 2013
niedziela, 17 lutego 2013
Louis
Ten imagin dedykuje Marcie xD
Marcie z aska xDD
--------
włącz to : klik
-Tommo gdzie jesteś ? -zapytałam głośno schodząc ze schodów.
-Jestem w salonie. - odpowiedział nieco ciszej. Weszłam do pomieszczenia gdzie siedział szatyn. Przeglądał wcześniej zakupione czasopismo. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie spod rzęs.
-Moja mama zaprosiła nas dziś na obiad. - usiadłam koło niego kładąc dłoń na jego kolanie. Odłożył gazetę na szklany stolik i odwrócił się do mnie.
-Musimy iść ? - błagalnym wzrokiem spojrzał ku mnie i położył głowę na moje ramię.
-To tylko jeden obiad, chyba, że wolisz, żebym ja coś ugotowała ? - zapytałam uśmiechając się.
-O...której ? - z zakłopotaniem zapytał bo wiedział że wiem co chciał powiedzieć. Klepnęłam go mocno w bark przez co skrzywił się i położył rękę na obolałym miejscu. Pocierał je cicho śmiejąc się.
-O 15. - wstałam z kanapy, przewracając oczami. Powoli poszłam do kuchni i nalałam do czajnika wodę, b zrobić kawę. Chwyciłam z pudełko zapałek wyciągając z niego jeden patyczek. Odpaliłam go i przyłożyłam do palnika. Postawiłam imbryk na ogień i wyciągnęłam dwa kubki po czym nasypałam do nich brązowego proszku. Gdy chciałam odłożyć puszkę z kawą strąciłam jeden z kubków, przez co roztrzaskał się na kawałki rozsypując cały proszek na ziemię. Westchnęłam cicho i wyciągnęłam zmiotkę i szufelkę, ab posprzątać. Po chwili Louis pojawił się w pomieszczeniu i kucnął zabierając mi przybory do sprzątania.
-Skaleczysz się - otworzył szafkę, by móc wysypać potrzaskaną porcelanę. Potrzaskane kawałki spadły na sam dół kosza powodując cichy trzask. Szatyn odłożył przybory i zatrzasnął nogą szafkę.
-Przepraszam - powiedziałam po chwili ciszy opierając się o blat kuchenny. Patrzałam na kubek z proszkiem gdy nagle rozległ się gwizd czajnika. Chłopak widząc że nic nie robię wyłączył gaz, a uciążliwe gwizdanie ucichło. Chwycił za rękawicę kuchenną i ubrał ją na rękę, po czym złapał za drewnianą rączkę i zalał wodą kawę. Wyciągnęłam łyżeczkę z szuflady i podałam ją chłopakowi. Przemieszał kawę i naspał do niej cukru, znów powtarzając czynność.
-
-Pójdziemy na spacer ? - zapytał popijając kawę i kończąc czytanie czasopisma. Pokiwałam głową twierdząco, uśmiechając się lekko. Szatyn oddał uśmiech , wstając z drewnianego krzesła. Odłożył kubek do zlewu i podszedł do mnie od tyłu. Chwycił za ramiona, przybliżając swoją twarz do mojej, po czym musnął mój policzek.
-Chodź - podał mi dłoń, którą złapałam. Za ręce szliśmy przez wąski korytarz. Ubrałam moje trampki i dżinsową kurtkę. Szatyn stał już ubrany. Ponownie złączyłam nasze palce. Chłopak otworzył mi drzwi i pokazał żebym wyszła pierwsza, a po chwili sam wyszedł zamykając jedną ręką drzwi na klucz. Wyszliśmy za furtkę i skierowaliśmy się do parku. Patrzałam na szatyna i nie zauważyłam kamienia, przez co upadłam gwałtownie na ziemię. Chłopak szybko chwycił mnie i podniósł z zimnego betonu.
-Niezdara ze mnie. - cicho się zaśmiałam na co chłopak wybuchnął śmiechem.
-Nie zaprzeczę - objął mnie talii i pocałował słodko. Owinęłam moje ręce wokół jego szyi i odwzajemniłam pocałunek.
-Pseplasiam ? - usłyszałam wysoki, dziewczęcy głosik. Oderwałam się od szatyna i spojrzałam w dół. Stała tam mała zapłakana dziewczynka w różowej sukieneczce i wysokim kucyku. Puściłam chłopaka i przykucnęłam na przeciwko dziewczynki.
-Co się stało, skarbie ? -zapytałam ścierając kciukiem jedną łzę z jej policzka.
-Nie wiem gdzie moja mama. - dziewczynka jeszcze bardziej się rozpłakała. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam do siebie.
-Nie płacz. Jak masz na imię ? -zapytałam.
-Louise - po chwili odezwała się. Spojrzałam na Louisa który lekko się uśmiechał.
-Ten pan ma na imię Louis - pokazałam palcem na chłopaka stojącego na przeciwko mnie. Dziewczynka uśmiechnęła się - A ja jestem Marta.
-Marta i Louis - powiedziała patrząc na nas zaszklonymi oczkami.
-Wiesz gdzie jest twoja mama ? - po chwili zapytałam dziewczynkę patrząc jej w oczka.
-Zabrał ją taki duży, biały samochód. On tak strasznie krzyczał. - opowiadała ścierając jedną rączką łzę.
-Karetka ? - ze zdziwieniem patrzałam na Louise.
-Kaletka - potwierdziła.
-Louis jedźmy do szpitala. - poważnym wzrokiem spojrzałam na niego, a ten zaczął iść w stronę naszego auta które stało niedaleko.
-
-Przepraszam, czy przywieziono dzisiaj kobietę ? - poklepałam lekarza po ramieniu a ten odwrócił się do mnie.
-Imię i nazwisko ? -zapytał czytając jedną z kart.
Zniżyłam się do poziomu dziewczynki.
-Jak ma na imię ?
-Julia. - odezwała się ściskając moją rękę.
-Julia - powtórzyłam do lekarza. Ten spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i pokręcił głową.
-Zmarła pół godziny temu. Wgląda na to, że była samotną matką.
Lekarz odszedł do wołającej go pielęgniarki.
-I co ? - Louis podszedł do nas i wziął na ręce Louise. Przytulił ją mocno.
Pokręciłam przecząco głową a moje oczy się zaszkliły. Ten spuścił wzrok i przytulił nas obie.
-Co teraz będzie z Louise ? - wciągnęłam jedną chusteczkę i starłam nią łzy.
-Możemy się nią zająć. Chyba że oddamy ją do domu dziecka. ? - zapytał głaszcząc dziewczynkę po włosach.
-Zajmiemy się nią. - po chwili zastanowienia powiedziałam.
-
Po kilku tygodniach przyznano nam prawo do opieki. Louise była bardzo szczęśliwa. Po kilku latach gdy już miała 6 lat urodziłam synka o imieniu Max. Gdy powiedziałam o tym mojemu przyszłemu mężowi zaczął skakać z radości, a w oczkach Louise zobaczyłam iskierki. Przytuliła się do mnie razem z chłopakiem.
-
-Mamo ! Wróciłam - usłyszałam głos Lou. Weszła do kuchni w tym samym czasie co mały Max. Uśmiechnęłam się do niej lekko i pokazałam na stół z jedzeniem. Zobaczyłam zdjęcie mojego męża , po chwili łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu*.Odwróciłam się aby nie zobaczyła mnie w taki stanie.
-Mamo proszę nie płacz. - przytuliła się do mnie. - Tata patrzy na nas z góry. Mi też go brakuje.
Jej oczy zaszkliły się a ja przycisnęłam ją do siebie jeszcze bardziej. Zaczęłam razem z nią płakać.
-Mamo dlaczego płaczesz? - mały chłopczyk pociągnął mnie za nogawkę spodni. Puściłam Louise i kucnęłam przy nim. Spojrzałam na jego twarz. Miał oczy i usta po tacie. Przejechałam kciukiem po jego policzku.
-Tęsknię za tatusiem - po chwili ciszy powiedziałam przez płacz.
-A gdzie on jest ? - zapytał dotykając mojej dłoni.
-U góry. Patrzy na nas z góry, wiesz ? - pokazałam palcem na niebo. Uśmiechnęłam się w stronę białych chmur.
"Kocham Was Marta.." - usłyszałam męski szept.
-Też cię kochamy - odezwałam się wtulając się w moje dzieci.
---
*Jakby ktoś nie zrozumiał to Louis umarł, ponieważ potrącił go samochód. Louis miała wtedy 11 lat, a Max 5. Ta akcja powyżej toczyła sie gdy Lou miała już 16 lat, a Max nadal nie rozumiał dlaczego taty nie ma ponieważ był chory. Miał wtedy 10 lat.
I jak się podoba. ?
Marcie z aska xDD
--------
włącz to : klik
-Tommo gdzie jesteś ? -zapytałam głośno schodząc ze schodów.
-Jestem w salonie. - odpowiedział nieco ciszej. Weszłam do pomieszczenia gdzie siedział szatyn. Przeglądał wcześniej zakupione czasopismo. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie spod rzęs.
-Moja mama zaprosiła nas dziś na obiad. - usiadłam koło niego kładąc dłoń na jego kolanie. Odłożył gazetę na szklany stolik i odwrócił się do mnie.
-Musimy iść ? - błagalnym wzrokiem spojrzał ku mnie i położył głowę na moje ramię.
-To tylko jeden obiad, chyba, że wolisz, żebym ja coś ugotowała ? - zapytałam uśmiechając się.
-O...której ? - z zakłopotaniem zapytał bo wiedział że wiem co chciał powiedzieć. Klepnęłam go mocno w bark przez co skrzywił się i położył rękę na obolałym miejscu. Pocierał je cicho śmiejąc się.
-O 15. - wstałam z kanapy, przewracając oczami. Powoli poszłam do kuchni i nalałam do czajnika wodę, b zrobić kawę. Chwyciłam z pudełko zapałek wyciągając z niego jeden patyczek. Odpaliłam go i przyłożyłam do palnika. Postawiłam imbryk na ogień i wyciągnęłam dwa kubki po czym nasypałam do nich brązowego proszku. Gdy chciałam odłożyć puszkę z kawą strąciłam jeden z kubków, przez co roztrzaskał się na kawałki rozsypując cały proszek na ziemię. Westchnęłam cicho i wyciągnęłam zmiotkę i szufelkę, ab posprzątać. Po chwili Louis pojawił się w pomieszczeniu i kucnął zabierając mi przybory do sprzątania.
-Skaleczysz się - otworzył szafkę, by móc wysypać potrzaskaną porcelanę. Potrzaskane kawałki spadły na sam dół kosza powodując cichy trzask. Szatyn odłożył przybory i zatrzasnął nogą szafkę.
-Przepraszam - powiedziałam po chwili ciszy opierając się o blat kuchenny. Patrzałam na kubek z proszkiem gdy nagle rozległ się gwizd czajnika. Chłopak widząc że nic nie robię wyłączył gaz, a uciążliwe gwizdanie ucichło. Chwycił za rękawicę kuchenną i ubrał ją na rękę, po czym złapał za drewnianą rączkę i zalał wodą kawę. Wyciągnęłam łyżeczkę z szuflady i podałam ją chłopakowi. Przemieszał kawę i naspał do niej cukru, znów powtarzając czynność.
-
-Pójdziemy na spacer ? - zapytał popijając kawę i kończąc czytanie czasopisma. Pokiwałam głową twierdząco, uśmiechając się lekko. Szatyn oddał uśmiech , wstając z drewnianego krzesła. Odłożył kubek do zlewu i podszedł do mnie od tyłu. Chwycił za ramiona, przybliżając swoją twarz do mojej, po czym musnął mój policzek.
-Chodź - podał mi dłoń, którą złapałam. Za ręce szliśmy przez wąski korytarz. Ubrałam moje trampki i dżinsową kurtkę. Szatyn stał już ubrany. Ponownie złączyłam nasze palce. Chłopak otworzył mi drzwi i pokazał żebym wyszła pierwsza, a po chwili sam wyszedł zamykając jedną ręką drzwi na klucz. Wyszliśmy za furtkę i skierowaliśmy się do parku. Patrzałam na szatyna i nie zauważyłam kamienia, przez co upadłam gwałtownie na ziemię. Chłopak szybko chwycił mnie i podniósł z zimnego betonu.
-Niezdara ze mnie. - cicho się zaśmiałam na co chłopak wybuchnął śmiechem.
-Nie zaprzeczę - objął mnie talii i pocałował słodko. Owinęłam moje ręce wokół jego szyi i odwzajemniłam pocałunek.
-Pseplasiam ? - usłyszałam wysoki, dziewczęcy głosik. Oderwałam się od szatyna i spojrzałam w dół. Stała tam mała zapłakana dziewczynka w różowej sukieneczce i wysokim kucyku. Puściłam chłopaka i przykucnęłam na przeciwko dziewczynki.
-Co się stało, skarbie ? -zapytałam ścierając kciukiem jedną łzę z jej policzka.
-Nie wiem gdzie moja mama. - dziewczynka jeszcze bardziej się rozpłakała. Wzięłam ją na ręce i przytuliłam do siebie.
-Nie płacz. Jak masz na imię ? -zapytałam.
-Louise - po chwili odezwała się. Spojrzałam na Louisa który lekko się uśmiechał.
-Ten pan ma na imię Louis - pokazałam palcem na chłopaka stojącego na przeciwko mnie. Dziewczynka uśmiechnęła się - A ja jestem Marta.
-Marta i Louis - powiedziała patrząc na nas zaszklonymi oczkami.
-Wiesz gdzie jest twoja mama ? - po chwili zapytałam dziewczynkę patrząc jej w oczka.
-Zabrał ją taki duży, biały samochód. On tak strasznie krzyczał. - opowiadała ścierając jedną rączką łzę.
-Karetka ? - ze zdziwieniem patrzałam na Louise.
-Kaletka - potwierdziła.
-Louis jedźmy do szpitala. - poważnym wzrokiem spojrzałam na niego, a ten zaczął iść w stronę naszego auta które stało niedaleko.
-
-Przepraszam, czy przywieziono dzisiaj kobietę ? - poklepałam lekarza po ramieniu a ten odwrócił się do mnie.
-Imię i nazwisko ? -zapytał czytając jedną z kart.
Zniżyłam się do poziomu dziewczynki.
-Jak ma na imię ?
-Julia. - odezwała się ściskając moją rękę.
-Julia - powtórzyłam do lekarza. Ten spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i pokręcił głową.
-Zmarła pół godziny temu. Wgląda na to, że była samotną matką.
Lekarz odszedł do wołającej go pielęgniarki.
-I co ? - Louis podszedł do nas i wziął na ręce Louise. Przytulił ją mocno.
Pokręciłam przecząco głową a moje oczy się zaszkliły. Ten spuścił wzrok i przytulił nas obie.
-Co teraz będzie z Louise ? - wciągnęłam jedną chusteczkę i starłam nią łzy.
-Możemy się nią zająć. Chyba że oddamy ją do domu dziecka. ? - zapytał głaszcząc dziewczynkę po włosach.
-Zajmiemy się nią. - po chwili zastanowienia powiedziałam.
-
Po kilku tygodniach przyznano nam prawo do opieki. Louise była bardzo szczęśliwa. Po kilku latach gdy już miała 6 lat urodziłam synka o imieniu Max. Gdy powiedziałam o tym mojemu przyszłemu mężowi zaczął skakać z radości, a w oczkach Louise zobaczyłam iskierki. Przytuliła się do mnie razem z chłopakiem.
-
-Mamo ! Wróciłam - usłyszałam głos Lou. Weszła do kuchni w tym samym czasie co mały Max. Uśmiechnęłam się do niej lekko i pokazałam na stół z jedzeniem. Zobaczyłam zdjęcie mojego męża , po chwili łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu*.Odwróciłam się aby nie zobaczyła mnie w taki stanie.
-Mamo proszę nie płacz. - przytuliła się do mnie. - Tata patrzy na nas z góry. Mi też go brakuje.
Jej oczy zaszkliły się a ja przycisnęłam ją do siebie jeszcze bardziej. Zaczęłam razem z nią płakać.
-Mamo dlaczego płaczesz? - mały chłopczyk pociągnął mnie za nogawkę spodni. Puściłam Louise i kucnęłam przy nim. Spojrzałam na jego twarz. Miał oczy i usta po tacie. Przejechałam kciukiem po jego policzku.
-Tęsknię za tatusiem - po chwili ciszy powiedziałam przez płacz.
-A gdzie on jest ? - zapytał dotykając mojej dłoni.
-U góry. Patrzy na nas z góry, wiesz ? - pokazałam palcem na niebo. Uśmiechnęłam się w stronę białych chmur.
"Kocham Was Marta.." - usłyszałam męski szept.
-Też cię kochamy - odezwałam się wtulając się w moje dzieci.
---
*Jakby ktoś nie zrozumiał to Louis umarł, ponieważ potrącił go samochód. Louis miała wtedy 11 lat, a Max 5. Ta akcja powyżej toczyła sie gdy Lou miała już 16 lat, a Max nadal nie rozumiał dlaczego taty nie ma ponieważ był chory. Miał wtedy 10 lat.
I jak się podoba. ?
poniedziałek, 11 lutego 2013
Moje życie ?
To moje najgorsze momenty w skrócie
----------------
-Nie martw się. Rany znikną i zapomnisz o tym.
-Wiesz u mnie rany nie znikają. Nadal pamiętam pogrzeb mojej babci z przed 4 lat. Nadal
pamiętam chwilę z przed 6 lat gdy moja mama powiedziała mi że rozwodzi się z moim tatą
. Zawołała mnie do pokoju.. byłam taka szczęśliwa. Przytuliłam się do niej a ona z poważną
miną zaczęła mi mówić jak bardzo się kłócą z moim tatą i się rozstają. Dopiero po roku
dowiedziałam się że moja mama ma innego.. Pamiętam jak mój brat nazwał mnie jakieś 5 lat
temu hipopotamem. Płakałam całą noc, bo nie wiedziałam czemu to powiedział. Mój własny
brat ,którego tak bardzo kocham zrobił mi tyle przykrości.
Nadal pamiętam chwilę kiedy przyszłam jeszcze przed śmiercią babci do niej do mieszkania.
Była podłączona do jakiegoś urządzenia. Blada i chuda uśmiechała się niemrawo. Wtedy tez
dowiedziałam się że ma raka płuc. Pamiętam chwile gdy grałam z nią w różne zabawy. Gdy
była jeszcze zdrowa. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Śmiała się razem ze mną. A dziadek ?
Dziadek miał cukrzycę. Umarł. Pamiętam też gdy moja mama płakała nocami i dniami .
I od tamtej pory co wieczór płaczę w poduszkę myśląc że to tylko koszmar. - wytarłam łzę
ręką patrząc na ziemię. - Myślę, że to koszmar z mojej głowy. Ale budzę się rano i
uświadamiam sobie że to jest realne.
-------
Takie króciutkie.. moje życie.
niedziela, 10 lutego 2013
Wszyscy
TO MÓJ SEN XD
=====
-Kochanie uważaj na siebie! - mama krzyknęła z kuchni.
-Dobra ! Będę wieczorem. Pa ! - wyszłam z domu zamykając drzwi.
Za godzinę miał się odbyć koncert mojego ulubionego zespołu - One Direction. Pośpiesznie wsiadłam do autobusu i usiadłam na niebieskim fotelu. Pojazd ruszył. 20 minut później stałam już pod wielką sceną. Byłam strasznie podekscytowana bo miałam jako jedna bilet VIP. Mogłam wejść za kulisy i pogadać z chłopakami.
-GOTOWE ? 5..4..3.. - z wielkich głośników wydobył się męski głos. - 2..1.. ONE DIRECTION !
Chłopaki wbiegli na scenę a wszystkie fanki wydobyły z siebie jeden głośny pisk.
-Jak się macie ? - usłyszałam krzyk Liama. Fanki odpowiedziały mu jeszcze donośniejszym piskiem. Ten zaśmiał się. - Zaczniemy od Little Things !
Muzyka zaczęła grać z dużych głośników. Zaczęli śpiewać. A w moim oku pojawiła się łza. Szczęścia.
Później zaśpiewali Kiss You, Summer Love oraz piosenki z UAN.
Po koncercie poszłam za kulisy gdzie czekali chłopcy. Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam.
-Cześć jestem [T.I]. - podałam każdemu rękę.
-Hej ! - powiedzieli chórkiem i oddali uśmiech.
-Mam coś dla was - zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu rzeczy. Wciągnęłam z niej 5 bransoletek.Każda była innego koloru. Zielona z napisem 'Niall', niebieska z napisem 'Zayn' , różowa z napisem 'Harry', fioletowa z napisem 'Liam' i czerwona z napisem 'Louis'. Zawiązałam każdemu na nadgarstku opaskę i uśmiechnęłam się promiennie.
-Dzięki - powiedzieli.
-Usiądziemy ? - Zayn odezwał się.
Pokiwałam głową i usiadłam na czerwonej kanapie.
-Louis mogę ci zadać pytanie ? - spojrzałam na szatyna.
-Jasne - spojrzał w moją stronę.
-Czy ty i El..?
Chłopak spoważniał i odwrócił wzrok.
-Menadżerowie mi kazali.. - zaczął nerwowo bawić się palcami.
Posmutniałam, a z mojego oka wyleciała łza.
-Co się stało ? - zapytał kucając przede mną.
-Masz świadomość że okłamujesz połowę świata ? Okłamujesz swoich najwierniejszych fanów a oni wierzą w te brednie że "kochasz" Eleonor. - wciągnęłam chusteczkę z torby i wytarłam oczy.
Ten nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok. Patrzałam na szatyna dłużą chwilę dopóki się nie odezwał.
-Nie mogę nic zrobić. Przepraszam. - jego tęczówki zaszkliły się. Wstał i usiadł na swoim miejscu.
-Zayn ,a ty ? -zapytałam ściskając papier z nerwów.
-Zerrie to prawdziwy związek. - uśmiechnął się lekko.
Moje oczy powędrowały na Liama siedzącego tuż obok mnie.
-Jestem z Danielle. Na prawdę - pogładził mnie ręką po ramieniu.
Przez długą chwilę panowała cisza. Wszyscy patrzyli w różne strony. Koło mnie siedział Niall i bawił się swoją bransoletką.
-Przytulisz mnie ? -zapytałam niepewnie blondyna.
-Jasne - podniósł rękę i objął mnie. Wtuliłam się w jego koszulkę i zmierzwiłam jego blond włosy. Ale nagle moja ręka stała się mokra. Wyrwałam się z uścisku Irlandczyka i spojrzałam na moją dłoń. Była na niej ciecz o kolorze blond. Taki jak miał Niall. Odchyliłam się a na jego włosach nie było już blondy tylko brąz.
-Niall..co to jest ?! - podniosłam ton wstając z kanapy.
-Posłuchaj mnie i się uspokój. - powiedział łagodnie.
-Słucham.
-Bo ja..Ja nie mam blond włosów. Ja mam je brązowe ale kazali mi to coś nałożyć na włosy i udawać że je farbuje.. - mówił pełen nerwów.
-Kolejne kłamstwo.. - spojrzałam na wszystkich do o koła. Ze smutkiem patrzeli na mnie. - Dobra..powiedźcie mi wszystko. Chce wiedzieć.
-Niall ma brązowe włosy, Louis ma ustawiony związek i nie lubi nosić szelek ani kolorowych spodni, sutki Harry'ego są doczepione i..nosi zielone soczewki. - Zayn niechętnie wymieniał po kolei.
Zatkało mnie. Tyle kłamstw, tak długi czas oszukiwali. Pokręciłam głową i zaśmiałam się kpiarsko.
-Nie wierzę..Dwa lata udawaliście, inne osoby. Mój ulubiony zespół okazał się stekiem kłamstw wyciągniętych z palca. A może mi jeszcze powiecie, że X-Factor był ustawiony ?
Spuścili głowę.
-Ooo..dobrze wiedzieć. - wstałam z kanapy i wyszłam zza kurtyny kierując się do wyjścia. Gdy już chciałam otworzyć drzwi ktoś pociągnął mnie za rękę.
-Poczekaj..- usłyszałam głos Loczka.
-Na co ? - oschle zapytałam.
Ten puścił mnie i wbiegł na scenę. Chwycił za mikrofon i przywołał mnie gestem ręki. Poprawiłam ramiączko od torby i weszłam na scenę.
-Słuchajcie mu.. - wyrwałam chłopakowi mikrofon z ręki.
-Chłopaki! Pokażcie się. - zza czerwonej zasłony wszyscy wyszli. Stanęli w rządku i spuścili wzrok.
-Słuchajcie dziewczyny i chłopaki. Na pewno chcecie usłyszeć prawdę ? - zapytałam.
Z ust wszystkich wydobyło się ciche "tak". Podeszłam do Niall'a.
-Niall co to jest ? - z włosów wzięłam trochę gęstej cieczy.
-Farba.. - niechętnie odezwał się.
Zeskoczyłam ze sceny aby pokazać fanom co mam na dłoni. Wszystkie z niedowierzaniem patrzyli na moją rękę. Wskoczyłam z powrotem do chłopaków.
-Harry a twoje oczy ? -zapytałam.
-To soczewki - wypowiedział dwa słowa do mikrofonu a wszyscy oniemieli.
Złapałam się za serce i westchnęłam ciężko.
-A ty Louis ? - podeszłam do niego.
-Ja..ja nie lubię nosić szelek i kolorowych spodni. A mój związek z Eleonor jest ustawką. -zakrył dłońmi swoją twarz.
-No..i zapomnieli dodać że X-Factor był ustawką. No więc znacie już prawdziwe "One Direction". Jesteście z siebie dumni ? Powiem wam coś.. kocham was ale jednocześnie nienawidzę. Byłam naiwna. - oddałam mikrofon Mulatowi i zeszłam ze sceny.
-Przepraszamy.. To nie my chcieliśmy tylu kłamstw. Menadżerowie nam kazali udawać ..wiecie, to wszystko. - zatrzymałam się w kroku. Odwróciłam się ostatni raz do chłopaków. Patrzyli na mnie wzrokiem pełnym bólu. Pokręciłam przecząco głową i odeszłam.
--
Wszystko trafiło do mediów. Cała akcja był nagrywana. Nadal nie mogłam się pogodzić z faktem, że zespół który odmienił moje życie..tak po prostu rozpadł się. To przez te wszystkie kłamstwa wyssane z palca. I przeze mnie. Bo przecież mogłam nic nie robić. Mogłam nie wchodzić za scenę i nie rozgłaszać tego całemu światu. Ale ja głupia tak zrobiłam. Teraz mogli by dalej być zespołem i koncertować, ale nie. Winię siebie za to co się stało..
-
I ?
=====
-Kochanie uważaj na siebie! - mama krzyknęła z kuchni.
-Dobra ! Będę wieczorem. Pa ! - wyszłam z domu zamykając drzwi.
Za godzinę miał się odbyć koncert mojego ulubionego zespołu - One Direction. Pośpiesznie wsiadłam do autobusu i usiadłam na niebieskim fotelu. Pojazd ruszył. 20 minut później stałam już pod wielką sceną. Byłam strasznie podekscytowana bo miałam jako jedna bilet VIP. Mogłam wejść za kulisy i pogadać z chłopakami.
-GOTOWE ? 5..4..3.. - z wielkich głośników wydobył się męski głos. - 2..1.. ONE DIRECTION !
Chłopaki wbiegli na scenę a wszystkie fanki wydobyły z siebie jeden głośny pisk.
-Jak się macie ? - usłyszałam krzyk Liama. Fanki odpowiedziały mu jeszcze donośniejszym piskiem. Ten zaśmiał się. - Zaczniemy od Little Things !
Muzyka zaczęła grać z dużych głośników. Zaczęli śpiewać. A w moim oku pojawiła się łza. Szczęścia.
Później zaśpiewali Kiss You, Summer Love oraz piosenki z UAN.
Po koncercie poszłam za kulisy gdzie czekali chłopcy. Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam.
-Cześć jestem [T.I]. - podałam każdemu rękę.
-Hej ! - powiedzieli chórkiem i oddali uśmiech.
-Mam coś dla was - zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu rzeczy. Wciągnęłam z niej 5 bransoletek.Każda była innego koloru. Zielona z napisem 'Niall', niebieska z napisem 'Zayn' , różowa z napisem 'Harry', fioletowa z napisem 'Liam' i czerwona z napisem 'Louis'. Zawiązałam każdemu na nadgarstku opaskę i uśmiechnęłam się promiennie.
-Dzięki - powiedzieli.
-Usiądziemy ? - Zayn odezwał się.
Pokiwałam głową i usiadłam na czerwonej kanapie.
-Louis mogę ci zadać pytanie ? - spojrzałam na szatyna.
-Jasne - spojrzał w moją stronę.
-Czy ty i El..?
Chłopak spoważniał i odwrócił wzrok.
-Menadżerowie mi kazali.. - zaczął nerwowo bawić się palcami.
Posmutniałam, a z mojego oka wyleciała łza.
-Co się stało ? - zapytał kucając przede mną.
-Masz świadomość że okłamujesz połowę świata ? Okłamujesz swoich najwierniejszych fanów a oni wierzą w te brednie że "kochasz" Eleonor. - wciągnęłam chusteczkę z torby i wytarłam oczy.
Ten nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok. Patrzałam na szatyna dłużą chwilę dopóki się nie odezwał.
-Nie mogę nic zrobić. Przepraszam. - jego tęczówki zaszkliły się. Wstał i usiadł na swoim miejscu.
-Zayn ,a ty ? -zapytałam ściskając papier z nerwów.
-Zerrie to prawdziwy związek. - uśmiechnął się lekko.
Moje oczy powędrowały na Liama siedzącego tuż obok mnie.
-Jestem z Danielle. Na prawdę - pogładził mnie ręką po ramieniu.
Przez długą chwilę panowała cisza. Wszyscy patrzyli w różne strony. Koło mnie siedział Niall i bawił się swoją bransoletką.
-Przytulisz mnie ? -zapytałam niepewnie blondyna.
-Jasne - podniósł rękę i objął mnie. Wtuliłam się w jego koszulkę i zmierzwiłam jego blond włosy. Ale nagle moja ręka stała się mokra. Wyrwałam się z uścisku Irlandczyka i spojrzałam na moją dłoń. Była na niej ciecz o kolorze blond. Taki jak miał Niall. Odchyliłam się a na jego włosach nie było już blondy tylko brąz.
-Niall..co to jest ?! - podniosłam ton wstając z kanapy.
-Posłuchaj mnie i się uspokój. - powiedział łagodnie.
-Słucham.
-Bo ja..Ja nie mam blond włosów. Ja mam je brązowe ale kazali mi to coś nałożyć na włosy i udawać że je farbuje.. - mówił pełen nerwów.
-Kolejne kłamstwo.. - spojrzałam na wszystkich do o koła. Ze smutkiem patrzeli na mnie. - Dobra..powiedźcie mi wszystko. Chce wiedzieć.
-Niall ma brązowe włosy, Louis ma ustawiony związek i nie lubi nosić szelek ani kolorowych spodni, sutki Harry'ego są doczepione i..nosi zielone soczewki. - Zayn niechętnie wymieniał po kolei.
Zatkało mnie. Tyle kłamstw, tak długi czas oszukiwali. Pokręciłam głową i zaśmiałam się kpiarsko.
-Nie wierzę..Dwa lata udawaliście, inne osoby. Mój ulubiony zespół okazał się stekiem kłamstw wyciągniętych z palca. A może mi jeszcze powiecie, że X-Factor był ustawiony ?
Spuścili głowę.
-Ooo..dobrze wiedzieć. - wstałam z kanapy i wyszłam zza kurtyny kierując się do wyjścia. Gdy już chciałam otworzyć drzwi ktoś pociągnął mnie za rękę.
-Poczekaj..- usłyszałam głos Loczka.
-Na co ? - oschle zapytałam.
Ten puścił mnie i wbiegł na scenę. Chwycił za mikrofon i przywołał mnie gestem ręki. Poprawiłam ramiączko od torby i weszłam na scenę.
-Słuchajcie mu.. - wyrwałam chłopakowi mikrofon z ręki.
-Chłopaki! Pokażcie się. - zza czerwonej zasłony wszyscy wyszli. Stanęli w rządku i spuścili wzrok.
-Słuchajcie dziewczyny i chłopaki. Na pewno chcecie usłyszeć prawdę ? - zapytałam.
Z ust wszystkich wydobyło się ciche "tak". Podeszłam do Niall'a.
-Niall co to jest ? - z włosów wzięłam trochę gęstej cieczy.
-Farba.. - niechętnie odezwał się.
Zeskoczyłam ze sceny aby pokazać fanom co mam na dłoni. Wszystkie z niedowierzaniem patrzyli na moją rękę. Wskoczyłam z powrotem do chłopaków.
-Harry a twoje oczy ? -zapytałam.
-To soczewki - wypowiedział dwa słowa do mikrofonu a wszyscy oniemieli.
Złapałam się za serce i westchnęłam ciężko.
-A ty Louis ? - podeszłam do niego.
-Ja..ja nie lubię nosić szelek i kolorowych spodni. A mój związek z Eleonor jest ustawką. -zakrył dłońmi swoją twarz.
-No..i zapomnieli dodać że X-Factor był ustawką. No więc znacie już prawdziwe "One Direction". Jesteście z siebie dumni ? Powiem wam coś.. kocham was ale jednocześnie nienawidzę. Byłam naiwna. - oddałam mikrofon Mulatowi i zeszłam ze sceny.
-Przepraszamy.. To nie my chcieliśmy tylu kłamstw. Menadżerowie nam kazali udawać ..wiecie, to wszystko. - zatrzymałam się w kroku. Odwróciłam się ostatni raz do chłopaków. Patrzyli na mnie wzrokiem pełnym bólu. Pokręciłam przecząco głową i odeszłam.
--
Wszystko trafiło do mediów. Cała akcja był nagrywana. Nadal nie mogłam się pogodzić z faktem, że zespół który odmienił moje życie..tak po prostu rozpadł się. To przez te wszystkie kłamstwa wyssane z palca. I przeze mnie. Bo przecież mogłam nic nie robić. Mogłam nie wchodzić za scenę i nie rozgłaszać tego całemu światu. Ale ja głupia tak zrobiłam. Teraz mogli by dalej być zespołem i koncertować, ale nie. Winię siebie za to co się stało..
-
I ?
sobota, 2 lutego 2013
Niall
-Nie wierzę..oszukiwałaś mnie całe 2 lata. Jak mogłaś ? -zapytał ze łzami w oczach.
-Niall to nie tak..Ja cię kocham.- łkałam
-Nie wierzę ci. Zostaw mnie w spokoju. Ile ci zapłacili ?! -zapytał.
-To jest nie ważne,ale proszę wysłuchaj mnie.
-ILE ? - powtórzył.
-500 tysięcy. - odpowiedziałam.
-Cześć - patrzałam jak odchodzi.
*2 lata wcześniej*
-Mamy dla pani pewną ofertę. Możemy się spotkać ? -usłyszałam głos w słuchawce.
-Za 30 minut przy London Eye. - rozłączyłam się. Niepewnie szłam w stronę wyznaczonego miejsca zastanawiając się nad "ofertą" . W końcu dotarłam na miejsce. Mężczyzna w garniturze podszedł do mnie.
-Usiądziemy ? - zapytał pokazując na mały stolik.
Pokiwałam lekko głową i usiadłam na krzesło. Facet wyciągnął ze swojej walizki papiery i podsunął je do mnie.
-A więc chciałbym aby pani związała się z kimś na dwa lata. Niall Horan. Zapłacę pani 500 tysięcy.
-Nie zrobię tego. Nie zranię go. - powiedziałam.
-Prosimy panią. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Dobrze - powiedziałam niechętnie.
-Niech pani podpisze ten dokument.
Wzięłam czerwony długopis i zgrabnie podpisałam się.
-Dziękuję. Pan Niall jest teraz w Nando's. Niech pani tam idzie i wie pani co dalej.- mężczyzna odszedł.
Siedziałam jeszcze chwilę,aż zebrałam się i poszłam do restauracji. Zauważyłam z oddali blondyna."Przypadkowo" potrąciłam jego ramię.
-Ojej przepraszam.! - powiedziałam.
-Nic się nie stało - uśmiechnął się - Jak masz na imię ?
-Jestem [T.I] a ty ?Niall ? -uśmiechnęłam się.
-Skąd wiesz ? -zapytał.
-Lubię One Direction.
-Ahh no tak. Ja już muszę iść. Dasz mi swój numer ? Może kiedyś się spotkamy ? -zapytał.
-Jasne. - wbiłam na jego telefonie ciąg cyferek i oddałam komórkę.
-Trzymaj się ! - pomachał mi. Ja odmachałam mu i odeszłam.
Ciągle trzymało mnie poczucie winy. Nie wiem czemu to zrobiłam. Blondyn spodobał mi się na prawdę. Nie chciałam go ranić.
--
Nazajutrz Niall zadzwonił do mnie i umówił się ze mną. No i tak wszystko się zaczęło. Codziennie telefony,spotkania..Zakochałam się po uszy w Blondynie. W końcu wyznał mi co do mnie czuje. Ja odwzajemniałam uczucie. Ale ciągle przypominałam sobie o kontrakcie.
Z każdym " Nie martw się. Kocham cię ,przecież my nie jesteśmy ustawieni" łamało mi się serce.Tak bardzo cierpiałam.
--
Po dwóch latach musiałam wyjawić to Niallowi.
-Niall ? -powiedziałam siadając smutna na kanapie.
-Tak kochanie ? - uśmiechnął się.
Na jego słowa rozpłakałam się.
-Kochanie co się stało ? -zapytał patrząc mi w oczy.
-Muszę ci coś powiedzieć. Ale wiedz że jeśli ode mnie odejdziesz nie wybaczę sobie tego bo ja naprawdę cię kocham.
-Co się stało ?- zapytał poważnie.
Zaczęłam wszystko opowiadać mu ze szczegółami. W jego oczach widać było łzy i złość. Odsunął się ode mnie.
-Nie wierzę..oszukiwałaś mnie całe 2 lata. Jak mogłaś ? -zapytał ze łzami w oczach.
-Niall to nie tak..Ja cię kocham.- łkałam
-Nie wierzę ci. Zostaw mnie w spokoju. Ile ci zapłacili ?! -zapytał.
-To jest nie ważne,ale proszę wysłuchaj mnie.
-ILE ? - powtórzył.
-500 tysięcy. - odpowiedziałam.
-Cześć - patrzałam jak odchodzi.
-Niall to nie tak..Ja cię kocham.- łkałam
-Nie wierzę ci. Zostaw mnie w spokoju. Ile ci zapłacili ?! -zapytał.
-To jest nie ważne,ale proszę wysłuchaj mnie.
-ILE ? - powtórzył.
-500 tysięcy. - odpowiedziałam.
-Cześć - patrzałam jak odchodzi.
*2 lata wcześniej*
-Mamy dla pani pewną ofertę. Możemy się spotkać ? -usłyszałam głos w słuchawce.
-Za 30 minut przy London Eye. - rozłączyłam się. Niepewnie szłam w stronę wyznaczonego miejsca zastanawiając się nad "ofertą" . W końcu dotarłam na miejsce. Mężczyzna w garniturze podszedł do mnie.
-Usiądziemy ? - zapytał pokazując na mały stolik.
Pokiwałam lekko głową i usiadłam na krzesło. Facet wyciągnął ze swojej walizki papiery i podsunął je do mnie.
-A więc chciałbym aby pani związała się z kimś na dwa lata. Niall Horan. Zapłacę pani 500 tysięcy.
-Nie zrobię tego. Nie zranię go. - powiedziałam.
-Prosimy panią. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Dobrze - powiedziałam niechętnie.
-Niech pani podpisze ten dokument.
Wzięłam czerwony długopis i zgrabnie podpisałam się.
-Dziękuję. Pan Niall jest teraz w Nando's. Niech pani tam idzie i wie pani co dalej.- mężczyzna odszedł.
Siedziałam jeszcze chwilę,aż zebrałam się i poszłam do restauracji. Zauważyłam z oddali blondyna."Przypadkowo" potrąciłam jego ramię.
-Ojej przepraszam.! - powiedziałam.
-Nic się nie stało - uśmiechnął się - Jak masz na imię ?
-Jestem [T.I] a ty ?Niall ? -uśmiechnęłam się.
-Skąd wiesz ? -zapytał.
-Lubię One Direction.
-Ahh no tak. Ja już muszę iść. Dasz mi swój numer ? Może kiedyś się spotkamy ? -zapytał.
-Jasne. - wbiłam na jego telefonie ciąg cyferek i oddałam komórkę.
-Trzymaj się ! - pomachał mi. Ja odmachałam mu i odeszłam.
Ciągle trzymało mnie poczucie winy. Nie wiem czemu to zrobiłam. Blondyn spodobał mi się na prawdę. Nie chciałam go ranić.
--
Nazajutrz Niall zadzwonił do mnie i umówił się ze mną. No i tak wszystko się zaczęło. Codziennie telefony,spotkania..Zakochałam się po uszy w Blondynie. W końcu wyznał mi co do mnie czuje. Ja odwzajemniałam uczucie. Ale ciągle przypominałam sobie o kontrakcie.
Z każdym " Nie martw się. Kocham cię ,przecież my nie jesteśmy ustawieni" łamało mi się serce.Tak bardzo cierpiałam.
--
Po dwóch latach musiałam wyjawić to Niallowi.
-Niall ? -powiedziałam siadając smutna na kanapie.
-Tak kochanie ? - uśmiechnął się.
Na jego słowa rozpłakałam się.
-Kochanie co się stało ? -zapytał patrząc mi w oczy.
-Muszę ci coś powiedzieć. Ale wiedz że jeśli ode mnie odejdziesz nie wybaczę sobie tego bo ja naprawdę cię kocham.
-Co się stało ?- zapytał poważnie.
Zaczęłam wszystko opowiadać mu ze szczegółami. W jego oczach widać było łzy i złość. Odsunął się ode mnie.
-Nie wierzę..oszukiwałaś mnie całe 2 lata. Jak mogłaś ? -zapytał ze łzami w oczach.
-Niall to nie tak..Ja cię kocham.- łkałam
-Nie wierzę ci. Zostaw mnie w spokoju. Ile ci zapłacili ?! -zapytał.
-To jest nie ważne,ale proszę wysłuchaj mnie.
-ILE ? - powtórzył.
-500 tysięcy. - odpowiedziałam.
-Cześć - patrzałam jak odchodzi.
Moje życie zawaliło się. Dlaczego ja to zrobiłam ? Wstałam z małej ławeczki i skierowałam się na most. Stanęłam na skraju,i wybrałam numer do blondyna. Odebrał. Położyłam komórkę na murku i zaczęłam krzyczeć.
-NIALL ! KOCHAM CIĘ I ZAWSZE BĘDĘ ! WYBACZ MI. - podniosłam telefon - Żegnaj.
Telefon roztrzaskał się na kawałki. Ja stałam na szarym murze. Przymknęłam oczy i skoczyłam. Potem tylko ciemność..
---
-Pożegnajmy [T.I]. Niech spoczywa w spokoju. - ksiądz wymówił te słowa i odszedł od ołtarza.
Nastała minuta ciszy. Blondyn wycierał chusteczką swoje łzy. Ja stałam koło niego w białej sukience i również płakałam.
-Kocham cię - wyszeptał.
-Ja ciebie też - odpowiedziałam.
Niall poczuł mnie. Rozejrzał się do okoła jakby kogoś szukał. Dotknęłam jego ramienia i przytuliłam go.
*Perspektywa Nialla*
Siedziałem przy szarym pomniku patrząc na jej zdjęcie. Płakałem jak małe dziecko. Pamiętam ten dzień gdy wszystko ujrzało światło dzienne. Byłem wkurzony ale chciałem jej to wybaczyć. Jednak nie zdążyłem. Ona zadzwoniła do mnie i wykrzyczała że mnie kocha. Później usłyszałem jej cichy szept. Przerwało połączenie.
Ale wybaczyłem jej. Wiem że ona teraz siedzi koło mnie. Czuje ją.
----------
No i co wy na to ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)